------------------------------------------
W poniedziałek po szkole wszyscy wpadli do mnie w celu pomocy z zakupami i takimi tam.
Rozdział 22
Punktualnie tylko przyszła Meg z Niki..Mają jeszcze wpaść chłopacy, Kris no i Angel.. Ale ta poleciała jak głupia po szkolę do Harrego. Okey, chwilę mogą się spóźnić ale pół godziny to już przesada.. Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Nialla..
-Do jasnej cholery.! Gdzie wy jesteście.?!
-Jedziemy.. Ci debile nie mogli się ogarnąć.- śmiał się do słuchawki Niall
-I to kobiety mają problem z ogarnięciem.!! Masz 2 min i nie wiem jak to zrobisz, ale macie tu wszyscy być i nie obchodzi mnie wytłumaczenia!
-Ale to wina Louisa.! Byśmy już byli ale zachciało mu się jechać okrężną drogą i się zgubiliśmy.!
-Będąc w sklepie kupimy GPS! PA.!
-Dobra, daj nam chwilę. Zaraz będziemy
Chłopacy zaraz będą, teraz czas zadzwonić do Krisa..
-Hej kochanie za ile będziesz.?- zapytałam
-Właśnie wychodzę ze szpitala. Daj mi 15 min.
-Jakiego szpitala.!? Co ci się stało.?
-Oj nic poważnego.. Po prostu na zajęciach sobie coś z ręką zrobiłem i już
-Ale nic ci nie jest.!?
-Nic kochanie, nie martw się już. Zaraz będę
-No dobra.
Teraz Kris to za bardzo mi się nie przyda, skoro ma coś z ręką.. Przecież do czego on mi teraz potrzebny, w sensie, nie będzie mógł przenosić czy nosić rzeczy. No ale do towarzystwa się przyda. Meg z Niki wcale ze sobą nie rozmawiały. Zdziwiło mnie to trochę, bo przecież zawsze były dla siebie miłe.. No i nie raz Meg mówiła jak bardzo lubi Niki..
-A między wami co taka grobowa cisza.? Ktoś umarł.?-zapytałam
-Nie, no coś ty.. Po prostu tak jakoś wyszło, prawda Meg.?
-Jasne...
-Ale ty dzisiaj Meg jesteś przekonywująca- zachichotałam-dobra zacznijmy sami już obmyślać plan co kto robi.
-Może...Meg, ja,Angel,Harry,Liam zrobimy coś z salą, a resztę weźmiesz na zakupy.?-zaproponowała Niki
-Mam wziąć trzech debili do sklepu.?- zaśmialiśmy się- ryzykowne.. ale niech będzie,a i Kris wam pomoże jeszcze, ma coś z ręką więc mi się nie przyda do sklepu.
-Okey...- powiedziała bez entuzjazmu Niki. Nagle do domu wpadła reszta bandy.
-A wam to specjalne zaproszenie trzeba wysyłać.?
-My, osoby sławne chcieliśmy zrobić wejście, wiesz.- powiedział Louis
-Ale jednak byście mogli zapukać czy coś.. a nie wpadać jak dzicz.
-Drzwi były otwarte więc po co mamy pukać. No i zrobiliśmy ci przysługę, bo nie musiałaś wstawać i nam otwierać- mówił Louis
-Jacy wy jesteście kochani... A ty Louis jak chcesz sobie zwiedzać Londyn to zrób to kiedy indzie co.?
-Niall w samochodzie ma takiego doskonałego GPS. Zapomniał chyba za aktualizować dróg..
-Ej to nie moja wina.!Nie było napisane w instrukcji tego..- krzyknął nią z kuchni, gdzie jak zwykle opróżniał mi lodówkę.
-Ty pasożycie choć tu.!- krzyknęłam
-A gdzie Kris?- zapytał Harry
-Jedzie już..Ale nie będziemy czekać.
-Więc co mamy robić.?-zapytał Liam
-Em, zabieram waszą trójkę na zakupy- wskazałam na Zayna, Nialla i Louisa- a reszta idzie do restauracji szykować salę, tylko błagam was, to ma być skromnie, a nie jak bal księżniczki.
-Czyli skoro to jest 18stka to ma być..- zaczął Harry
-Nie Harry.! Ma być normalnie.! Żadnych głupich rzeczy.!- powiedziałam
-Ejj no, chciałem żeby trochę zabawniej było...
-Chyba pomału żałuję że poprosiłam was o pomoc..
-Nie martw się Lily, ja wszystkiego dopilnuję.!- powiedział Liam
-o boshe, to zaczynam się już bać..-powiedziałam a wszyscy wybuchli śmiechem.
-A mogą być balony z helem.?-zapytał Harry
-Mogą tylko chociaż nadmuchajcie kilka balonów.. Bo znając zabawę z helem to wy zamiast pompować to będziecie mieć świetny ubaw.
Nagle do domu wpadł Kris. Też bez pukania ani nic. Kultura pełna klasa..
-Rozumiem że masz chorą rączkę, ale jednak dzwonek działa.- powiedziałam
-Raz mi każesz wchodzi, raz dzwonić zdecyduj sie..
-Dobra mniejsza. Idziemy. Kris, ty idziesz z Angel, Meg, Liamem i Harrym szykować salę.
-To chyba nie najlepszy pomysł- powiedział pod nosem Harry a Angel lekko go klepnęła
-Słucham.?-zapytałam a Kris również dziwnie spojrzał sie na Harrego
-Nie nic, chodźmy bo nas noc zastanie-powiedział i skierował się ku drzwiom
Zakupy z Louisem, Niallem i Zaynem to będzie przygoda.. Chyba trochę się boję..Wsiedliśmy do samochodu Nialla i ruszyliśmy w kierunku sklepu. Nie wiem czemu Louis prowadził, ale teraz to nie miało największego znaczenia.
-Błagam cie Louis, tylko jedź normalnie.- zaśmiałam się
-Będziesz mi to wypominać do końca życia prawda.?
-Dokładnie. Mieszkać i zgubić się tu. To trzeba mieć talent.
-Dobra, skończ bo zaraz będziesz biegła za nami.!
*SKLEP
Wysieliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę wózków. Właściwie tylko ja, bo chłopacy rzucili hasłem
-LASKI-powiedział Zayn
-ZABAWKI-powiedział Louis
-ŻARCIE-powiedział Niall
I wbiegli do sklepu. Właściwie czego ja mogłam się spodziewać, że będą ze mną chodzić po działach i wybierać rzeczy. No, ale nic, ja idę na zakupy, a co oni robią, to mam gdzieś. Pierwszy mój cel to były napoje. Mimo że siostra ma restauracje to nie chciałam brać wszystkiego od niej. W końcu to moje urodziny i wszystko płacę ze swoich.. Kiedy wkładałam do wózka zgrzewki coli obok mnie przechodziły dwie starsze panie, które dyskutowały między sobą. Jedyne co usłyszałam to
-W tych czasach ta młodzież jest coraz bardziej dziecinna. Zamiast dorastać to głupieją na lata.
Domyśliłam się, że chyba chodzi o chłopaków. Włożyłam do wózka jeszcze dwie zgrzewki i ruszyłam w kierunku działu z zabawkami. I tak jak mi się zdawało tak było. Chłopacy latali po dziale zabawek i wygłupiali się, przez co wszyscy ludzie się na nich gapili.. Wyjęłam telefon z kieszeni i postanowiłam ich nagrać i pokazać światu jak ich idole zachowują się w sklepie. Byli tak zajęci zabawą, że nawet nie zauważyli mnie, że stoję niedaleko z telefonem w ręku. Niall zerknął i na mój widok odłożyli wszystkie zabawki i podeszli do mnie.
-Lily to nie tak jak myślisz, my byliśmy grzeczni- powiedział Louis
-Ta..czym starsi tym głupsi.
-Oj tam, oj tam. Ale nie uwierzysz, tutaj jest tyle świetnych zabawek.- powiedział Niall i podszedł do półki i wziął jedną i włożył do koszyka. Była to lalka Justina Biebera..
-Niall żartujesz sobie..
-No co.?! Ja ją muszę mieć.!- powiedział i usiadł na ziemi i udawał że płacze
-Dobra, weź ją i przestań.! Bo ludzie na nas patrzą jak na debili.!
-Dobrze mamusiu.- powiedział Niall i wstał z podłogi
Kiedy szliśmy po kolejnych działach nagle podbiegł do wózka Louis i wskoczył do niego a Niall zaczął pchać wózek i biegać po całym sklepie...Już nie miałam siły za nimi biegać więc zaczęłam pomału iść. Po jakieś chwili usłyszałam huk i krzyk jakieś kobiety. Szybko pobiegłam z Zaynem w miejsce, skąd dobiegł krzyk. Okazało się że panowie dorośli wpadli na stoisko z puszkami. Wszystkie puszki walały się po całym sklepie, i wózek razem z Louisem leżeli na ziemi. Chyba pół sklepu się zbiegło, wraz z ochroniarzem.
-Jezu chłopacy nic wam nie jest.?!-zapytałam
-Ten kretyn nie umie hamować- powiedział Louis masując swoją pupę.
-Ja kretyn? To ty krzyczałeś szybciej szybciej.!- śmiał się Niall
-Przepraszam panią za tych debilów, żałuję że wzięłam ich ze sobą do sklepu- powiedziałam do pani, która również wylądowała na ziemi przez chłopaków.
-Oni mogli mnie zabić.!- krzyknęła babka.. Ohoh miła to ona nie jest. Nagle podszedł do nas ochroniarz i powiedział
-Zapraszam do kierownika.
-Zabiję was normalnie-powiedziałam do chłopaków
Kiedy szliśmy do kierownika chłopaków dalej trzymał humorek. Szli za nami popychając się i niechcący wpadając na ludzi. Miałam teraz ochotę serio ich zabić. Chciałam szybko zrobić zakupy i wrócić do domu, ale z nimi widać że spędzę jeszcze trochę czasu... Ciekawe co teraz z nami będzie..
-Kierownik jest w pokoju, czeka już na was- powiedział ochroniarz i poszedł
-Możecie być chociaż przez moment poważni?- zapytałam
-Dobra chłopaki ogarniamy się.- powiedział Zayn
-Jeden normalny..
Weszliśmy do pokoju kierownika i stanęliśmy przed nim. Po jego minie mogłam się domyślić, że dobrego humoru to on nie ma..
-Czy wiecie jakie szkody narobiliście,?-zapytał kierownik sklepu
-Ja chciałam za nich bardzo przeprosić. Oni tego specjalnie nie zrobili. Po prostu cofnęli się o kilkanaście lat w tył i rozumie pan.
-Rozumiem, ale zostało zniszczone masa puszek i jeszcze potłukliście mi panią.!
-Ale na prawdę to było nie chcący, myślałem że zatrzymam wózek..- powiedział Niall
-Oh doprawdy.? Pędząc jak dzikus. Akurat w tym momencie byłem na monitoringu kiedy akurat na jednym z monitorów zobaczyłem was, jak pchasz wózek z kolegą i pędzisz przez cały sklep. Czekałem normalnie na moment kiedy coś się wydarzy i popatrz, bum i leżycie na ziemi.. A jeszcze dodam, że wózki są dla dzieci ważące do 15 kg, a o ile się nie mylę to chyba nie masz już 15 kg..
-No faktycznie, nie mam 15kg.. Mam 10kg, ostatnio sporo na koncercie zrzuciłem. Wie pan bieganie, skakanie i te sprawy.-powiedział Louis, a reszta zachichotała pod nosem
-No tak, właśnie widać efekty.. Przypomnę wam że to jest sklep a nie scena..
-No wiemy, wiemy. Domyśliliśmy się, bo tak jakoś pusto tu.
-Zrobimy tak. Tym razem wam odpuszczę, pod jednym warunkiem. Macie jak najszybciej zrobić swoje zakupy i wynosić się ze sklepu..- ups, widać że kierownik nie był skłonny do żartów.
-Dobrze, jeszcze raz przepraszamy. Obiecuję, że więcej już to się nie powtórzy z ich strony.-powiedziałam
-Mam nadzieję, a teraz do widzenia.
Reszta zakupów odbywała się spokojnie. No może czasem chłopacy robili sobie jakieś żarty, ale nic nie zniszczyli przy tym. Stojąc przy kasie przypomniało mi się, że zapomniałam wziąć paczkę balonów. Kiedy wróciłam z powrotem do nich wózek był wypełniony słodyczami..
-Po co mi tyle jedzenia.?- zapytałam
-Niall jest głodny, a przy okazji, jak on się napije to dużo je- powiedział Louis
-A on kiedyś dużo nie jadł?- zachichotał- bez obrazy Niall-powiedziałam i potargałam jego blond fryzurę. Kiedy babka kasowała produkty, to nie mogła ze śmiechu. Chłopacy co chwilę gadali głupoty. W pewnym momencie zauważyłam że babka płaczę ze śmiechu. Dobra ja też. Wsadziliśmy zakupy do wózka i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Kiedy wyszliśmy ze sklepu chłopacy poszli w przeciwnym kierunku do samochodu..
-Hello, w tamtą stronę musimy iść.
-Nie.?! Bo w tamtą. Chyba lepiej wiem gdzie zostawiłem samochód nie.?
-No właśnie nie. Twoja orientacja w terenie nie jest doskonała Louis.
-Zróbmy tak, my idziemy w tamtą a ty w tamtą. Jak znajdziesz samochód to zadzwoń.
-Wiesz co Louis, ja jednak wolę iść z Lily..- powiedział Zayn
-Ja też-dodał Niall
-Zdrajcy.! Zobaczycie wygram.!
No i z Zaynem i Niallem poszliśmy w przeciwnym kierunku co do Louisa. Kiedy szliśmy do samochodu Niall zapytał;
-Serio Lily wiesz gdzie jest samochód.?
-Nie.- zaśmiałam się- znaczy kojarzę drogę.... O patrz tam jest.!!
Pobiegliśmy do samochodu no i staliśmy jak debile czekać na Louisa, który ma kluczyki. Nie wiem skąd Louis szedł, ale szedł do nas z 5 min.. Przyszedł i powiedział tylko.
-Nie odzywać się do mnie.!
Całą drogę do restauracji Niall bawił się lalką Justina, która śpiewała Baby. No i nie odbyło się że rozebrali lalkę do naga i gadali co on ma a czego nie.. Powiem tyle, czym dłużej ich znam tym bardziej oni mnie załamują. No ale przynajmniej dzięki im ciągle się śmieję.
***RESTAURACJA
Wyjęłam z siatki balony i wchodząc do restauracji krzyknęłam.
-Jesteśmy, kupiłam balo...- i nie dokończyłam.Wchodząc na salę zobaczyłam że na suficie są już powieszone balony.. Nagle z kuchni wyszli wszyscy i zaczęli się śmiać.
-Prawda że to nie jest to co myślę.?- zapytałam
-Nie mieliśmy balonów, więc wykorzystaliśmy prezerwatywy.- powiedział Harry a ja złapał się za głowę a reszta wybuchła śmiechem.
-Ale ich jest tu z 20 .!! Skąd wy wzięliście tyle!?
-No ja miałem trochę i Kris..-powiedział Harry, po czym dodając- ale zobacz przynajmniej są truskawkowe.- po tych słowach całkowicie wybuchliśmy śmiechem
-Teraz nie muszę żadnych odświeżaczy kupować, jacyś wy genialni- powiedziałam i a Louis dodał
-Harry uwielbiam cię.!! Ja chciałem gołe baby poprzyklejać na ścianę, ale pomysł z kondonami lepszy
-Dobra, jaka jeszcze mnie niespodzianka czeka.?
-Chyba nic więcej.. No może oprócz tego, że....- powiedział Harry i nie dokończył
-Że co .!? W kuchni jest striptizer.!?
-Nie no co ty..
-No więc.?
-Chcieliśmy wam powiedzieć że ja i Angel jesteśmy oficjalnie parą.-powiedział i zastała chwilowa cisza, ale przerwałam ją swoim krzykiem.
-AAAAAA.!! W końcu.! Myślałam że do śmierci będę czekać.!! Jezuu. Kochani szczęścia,.
Wszyscy zaczęliśmy przytulać Harrego i Angel. Musze przyznać, że pasują do siebie. I cieszę się, że Angel w końcu znalazła kogoś dla siebie, kogoś odpowiedniego. Po krótkiej chwili zauważyłam że brakuje Horana.
-Gdzie blondasek.?
-W kuchni. Wyjada żarcie- powiedział Liam.
-NIALLL.! TO NA JUTRO - wrzasnęłam z całych sil. Spuścić go z oka i pach jest w kuchni.
-Głodny jestem.!!
Cały wieczór spędziliśmy w restauracji szykując na jutrzejszą imprezę. Nowoczesne balony pozwoliłam sobie zostawić. Nie chce się już wieszać nowych i normalnych. W końcu to 18stka, musi być coś głupiego..
**DZIEŃ URODZIN...
----------------------------------------------------------------------
Tak właśnie wyglądają przygotowania z chłopakami. Chciałam żeby było trochę śmiesznie, ale nie wiem czy mi wyszło. Już w sb/nd rozdział z urodzinami.
-W tych czasach ta młodzież jest coraz bardziej dziecinna. Zamiast dorastać to głupieją na lata.
Domyśliłam się, że chyba chodzi o chłopaków. Włożyłam do wózka jeszcze dwie zgrzewki i ruszyłam w kierunku działu z zabawkami. I tak jak mi się zdawało tak było. Chłopacy latali po dziale zabawek i wygłupiali się, przez co wszyscy ludzie się na nich gapili.. Wyjęłam telefon z kieszeni i postanowiłam ich nagrać i pokazać światu jak ich idole zachowują się w sklepie. Byli tak zajęci zabawą, że nawet nie zauważyli mnie, że stoję niedaleko z telefonem w ręku. Niall zerknął i na mój widok odłożyli wszystkie zabawki i podeszli do mnie.
-Lily to nie tak jak myślisz, my byliśmy grzeczni- powiedział Louis
-Ta..czym starsi tym głupsi.
-Oj tam, oj tam. Ale nie uwierzysz, tutaj jest tyle świetnych zabawek.- powiedział Niall i podszedł do półki i wziął jedną i włożył do koszyka. Była to lalka Justina Biebera..
-Niall żartujesz sobie..
-No co.?! Ja ją muszę mieć.!- powiedział i usiadł na ziemi i udawał że płacze
-Dobra, weź ją i przestań.! Bo ludzie na nas patrzą jak na debili.!
-Dobrze mamusiu.- powiedział Niall i wstał z podłogi
Kiedy szliśmy po kolejnych działach nagle podbiegł do wózka Louis i wskoczył do niego a Niall zaczął pchać wózek i biegać po całym sklepie...Już nie miałam siły za nimi biegać więc zaczęłam pomału iść. Po jakieś chwili usłyszałam huk i krzyk jakieś kobiety. Szybko pobiegłam z Zaynem w miejsce, skąd dobiegł krzyk. Okazało się że panowie dorośli wpadli na stoisko z puszkami. Wszystkie puszki walały się po całym sklepie, i wózek razem z Louisem leżeli na ziemi. Chyba pół sklepu się zbiegło, wraz z ochroniarzem.
-Jezu chłopacy nic wam nie jest.?!-zapytałam
-Ten kretyn nie umie hamować- powiedział Louis masując swoją pupę.
-Ja kretyn? To ty krzyczałeś szybciej szybciej.!- śmiał się Niall
-Przepraszam panią za tych debilów, żałuję że wzięłam ich ze sobą do sklepu- powiedziałam do pani, która również wylądowała na ziemi przez chłopaków.
-Oni mogli mnie zabić.!- krzyknęła babka.. Ohoh miła to ona nie jest. Nagle podszedł do nas ochroniarz i powiedział
-Zapraszam do kierownika.
-Zabiję was normalnie-powiedziałam do chłopaków
Kiedy szliśmy do kierownika chłopaków dalej trzymał humorek. Szli za nami popychając się i niechcący wpadając na ludzi. Miałam teraz ochotę serio ich zabić. Chciałam szybko zrobić zakupy i wrócić do domu, ale z nimi widać że spędzę jeszcze trochę czasu... Ciekawe co teraz z nami będzie..
-Kierownik jest w pokoju, czeka już na was- powiedział ochroniarz i poszedł
-Możecie być chociaż przez moment poważni?- zapytałam
-Dobra chłopaki ogarniamy się.- powiedział Zayn
-Jeden normalny..
Weszliśmy do pokoju kierownika i stanęliśmy przed nim. Po jego minie mogłam się domyślić, że dobrego humoru to on nie ma..
-Czy wiecie jakie szkody narobiliście,?-zapytał kierownik sklepu
-Ja chciałam za nich bardzo przeprosić. Oni tego specjalnie nie zrobili. Po prostu cofnęli się o kilkanaście lat w tył i rozumie pan.
-Rozumiem, ale zostało zniszczone masa puszek i jeszcze potłukliście mi panią.!
-Ale na prawdę to było nie chcący, myślałem że zatrzymam wózek..- powiedział Niall
-Oh doprawdy.? Pędząc jak dzikus. Akurat w tym momencie byłem na monitoringu kiedy akurat na jednym z monitorów zobaczyłem was, jak pchasz wózek z kolegą i pędzisz przez cały sklep. Czekałem normalnie na moment kiedy coś się wydarzy i popatrz, bum i leżycie na ziemi.. A jeszcze dodam, że wózki są dla dzieci ważące do 15 kg, a o ile się nie mylę to chyba nie masz już 15 kg..
-No faktycznie, nie mam 15kg.. Mam 10kg, ostatnio sporo na koncercie zrzuciłem. Wie pan bieganie, skakanie i te sprawy.-powiedział Louis, a reszta zachichotała pod nosem
-No tak, właśnie widać efekty.. Przypomnę wam że to jest sklep a nie scena..
-No wiemy, wiemy. Domyśliliśmy się, bo tak jakoś pusto tu.
-Zrobimy tak. Tym razem wam odpuszczę, pod jednym warunkiem. Macie jak najszybciej zrobić swoje zakupy i wynosić się ze sklepu..- ups, widać że kierownik nie był skłonny do żartów.
-Dobrze, jeszcze raz przepraszamy. Obiecuję, że więcej już to się nie powtórzy z ich strony.-powiedziałam
-Mam nadzieję, a teraz do widzenia.
Reszta zakupów odbywała się spokojnie. No może czasem chłopacy robili sobie jakieś żarty, ale nic nie zniszczyli przy tym. Stojąc przy kasie przypomniało mi się, że zapomniałam wziąć paczkę balonów. Kiedy wróciłam z powrotem do nich wózek był wypełniony słodyczami..
-Po co mi tyle jedzenia.?- zapytałam
-Niall jest głodny, a przy okazji, jak on się napije to dużo je- powiedział Louis
-A on kiedyś dużo nie jadł?- zachichotał- bez obrazy Niall-powiedziałam i potargałam jego blond fryzurę. Kiedy babka kasowała produkty, to nie mogła ze śmiechu. Chłopacy co chwilę gadali głupoty. W pewnym momencie zauważyłam że babka płaczę ze śmiechu. Dobra ja też. Wsadziliśmy zakupy do wózka i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Kiedy wyszliśmy ze sklepu chłopacy poszli w przeciwnym kierunku do samochodu..
-Hello, w tamtą stronę musimy iść.
-Nie.?! Bo w tamtą. Chyba lepiej wiem gdzie zostawiłem samochód nie.?
-No właśnie nie. Twoja orientacja w terenie nie jest doskonała Louis.
-Zróbmy tak, my idziemy w tamtą a ty w tamtą. Jak znajdziesz samochód to zadzwoń.
-Wiesz co Louis, ja jednak wolę iść z Lily..- powiedział Zayn
-Ja też-dodał Niall
-Zdrajcy.! Zobaczycie wygram.!
No i z Zaynem i Niallem poszliśmy w przeciwnym kierunku co do Louisa. Kiedy szliśmy do samochodu Niall zapytał;
-Serio Lily wiesz gdzie jest samochód.?
-Nie.- zaśmiałam się- znaczy kojarzę drogę.... O patrz tam jest.!!
Pobiegliśmy do samochodu no i staliśmy jak debile czekać na Louisa, który ma kluczyki. Nie wiem skąd Louis szedł, ale szedł do nas z 5 min.. Przyszedł i powiedział tylko.
-Nie odzywać się do mnie.!
Całą drogę do restauracji Niall bawił się lalką Justina, która śpiewała Baby. No i nie odbyło się że rozebrali lalkę do naga i gadali co on ma a czego nie.. Powiem tyle, czym dłużej ich znam tym bardziej oni mnie załamują. No ale przynajmniej dzięki im ciągle się śmieję.
***RESTAURACJA
Wyjęłam z siatki balony i wchodząc do restauracji krzyknęłam.
-Jesteśmy, kupiłam balo...- i nie dokończyłam.Wchodząc na salę zobaczyłam że na suficie są już powieszone balony.. Nagle z kuchni wyszli wszyscy i zaczęli się śmiać.
-Prawda że to nie jest to co myślę.?- zapytałam
-Nie mieliśmy balonów, więc wykorzystaliśmy prezerwatywy.- powiedział Harry a ja złapał się za głowę a reszta wybuchła śmiechem.
-Ale ich jest tu z 20 .!! Skąd wy wzięliście tyle!?
-No ja miałem trochę i Kris..-powiedział Harry, po czym dodając- ale zobacz przynajmniej są truskawkowe.- po tych słowach całkowicie wybuchliśmy śmiechem
-Teraz nie muszę żadnych odświeżaczy kupować, jacyś wy genialni- powiedziałam i a Louis dodał
-Harry uwielbiam cię.!! Ja chciałem gołe baby poprzyklejać na ścianę, ale pomysł z kondonami lepszy
-Dobra, jaka jeszcze mnie niespodzianka czeka.?
-Chyba nic więcej.. No może oprócz tego, że....- powiedział Harry i nie dokończył
-Że co .!? W kuchni jest striptizer.!?
-Nie no co ty..
-No więc.?
-Chcieliśmy wam powiedzieć że ja i Angel jesteśmy oficjalnie parą.-powiedział i zastała chwilowa cisza, ale przerwałam ją swoim krzykiem.
-AAAAAA.!! W końcu.! Myślałam że do śmierci będę czekać.!! Jezuu. Kochani szczęścia,.
Wszyscy zaczęliśmy przytulać Harrego i Angel. Musze przyznać, że pasują do siebie. I cieszę się, że Angel w końcu znalazła kogoś dla siebie, kogoś odpowiedniego. Po krótkiej chwili zauważyłam że brakuje Horana.
-Gdzie blondasek.?
-W kuchni. Wyjada żarcie- powiedział Liam.
-NIALLL.! TO NA JUTRO - wrzasnęłam z całych sil. Spuścić go z oka i pach jest w kuchni.
-Głodny jestem.!!
Cały wieczór spędziliśmy w restauracji szykując na jutrzejszą imprezę. Nowoczesne balony pozwoliłam sobie zostawić. Nie chce się już wieszać nowych i normalnych. W końcu to 18stka, musi być coś głupiego..
**DZIEŃ URODZIN...
----------------------------------------------------------------------
Tak właśnie wyglądają przygotowania z chłopakami. Chciałam żeby było trochę śmiesznie, ale nie wiem czy mi wyszło. Już w sb/nd rozdział z urodzinami.
Uwielbiam ten rozdział normalnie.!<3 Demolka w sklepie+kondony=:D nie no, fajny fajny. Mam nadzieję że urodziny też będą takie śmieszne jak przygotowania. :D Niall- uwielbiam tego żarłoka, Louis i Harry- brak słów na nich. No i Angel z Harry - lubię to.! Teraz niech czas na Nialla i Lily .;DD
OdpowiedzUsuńEch ja i tak mam nadzieje,że na urodzinach wykorzystasz moją propozycję :P Świetny rozdział...Ja na miejscu Lily bym ich chyba zostawiła w tym sklepie...xd
OdpowiedzUsuńAAaaaaaa jeej :) swietnyyy *.* wyczuwam ze wszyscy wiedzą cos o Meg i Krisie i ukrywają to przed Lily uhmmmmm Tak! XD wyszlo ci wyszlo. Nie masz się czym martwic bo rozdzial jest zabawny, ciekawy no po prostu świetny ! ;) tych idiotow do sklepu wpuscic xD ale tak akcja z "balonami" xD ja nie mogę. Az mi lzy ze smiechu lecialy xd fajnie ze nastepny już niedlugo ;) nie mogę się doczekac :D ~ Lula. Xx
OdpowiedzUsuń'W tych czasach ta młodzież jest coraz bardziej dziecinna. Zamiast dorastać to głupieją na lata. Domyśliłam się, że chyba chodzi o chłopaków'haha mistrzowskie ;p
OdpowiedzUsuńOczywiście, że wyszło ci śmiesznie, mam nadzieję że urodziny też będą takie genialne :)
ja tak jak Alisa też bym ich chyba zostawiła w sklepie ;D
a co do jej pomysłu na urodziny, to jednak chyba myślę, że to by było zbyt okrutne tak rujnować osiemnastkę, ale możesz to zrobić zaraz po urodzinach :D
No to na koniec już powiem, że nie mogę się doczekać kolejnego <3
rany, tan rozdział jest świetny!! ta akcja w sklepi, a potem w restauracji... SUPER.
OdpowiedzUsuńczekam na next'a.
leje.!! Sklep-bosko, restauracja- mistrzostwo. Balony najlepsze, wiedziałam że coś odwalą, ale że to. hahaha . sklep- mam 10kg-Louis hahah niezłe.!! Uwielbiam ten rozdział. Mam nadzieję, ze urodziny też takie będą.:D
OdpowiedzUsuń