niedziela, 22 grudnia 2013

Przepraszam

Cześć ;) Przepraszam, przepraszam, przepraszam za moją mega długą nie obecność. Nie wiem co w sumie się stało...Chyba nadmiar obowiązków. Matura, normalne przedmioty, prawo jazdy..Szaleństwo. Wychodze rano do szkoły, a wracam późnym popołudniem i do lekcji..Tak codziennie. Weekendy za to imprezuje. Nie będę tu wymyślać jakiś wymówek czy coś. Jestem nastolatką, skończyłam dopiero 18 lat i chcę się wybawić dopóki mogę. Poźniej studia, praca, rodzina i kiedy będzie czas na imprezy? Właśnie. Mam nadzieję, ze rozumiecie mnie choć trochę. ;) Co do bloga, bo w sumie nic konkretnego jeszcze nie napisałam. Właśnie zobaczyłam, że połowa rozdziału jest już napisana, także biore się za poprawki i kończe i dodaje. Nie ma, że coś. Dodam jak najszybciej tylko potrafie! ;) Nie chce mówić jak to będzie z dodawaniem rozdziałów, bo nie lubie obiecywać i potem coś nie wyjdzie i dupa! Oczywiście, będę starała się jak najszybciej dodawać rozdziały o ile to jest możliwe! Dostałam kilka wiadomości co z blogiem i-say-what-i-think.blogspot.com ... nie wiem. Skończone. ,,Ludzie się zmieniają, poznają nowych ZNAJOMYCH i stają się całkiem innymi osobami, zapominając o tych bliskiech..'' ;)Nie rozmawiam z autorką bloga ani nic, więc nie wiem co mam wam odpowiadać. Mogłabym go kończyć czy coś, ale nie wiem czy jest jakiś sens. Nie ogarniam jednego bloga, a 2. Także biorę sie do pracy i kontynuujemy bloga! Mam nadzieję,że może jacyś nowi czytelnicy sie załapią ;) Jeszcze raz przepraszam i postaram sie poprawić ;* Dziękuje, że niektórzy dalej są i proszą o rozdziały! Czytam wszystko! ;* Ola <3

poniedziałek, 16 września 2013

46 Rozdział

Hejo. Od razu mówię, że rozdziały będą pojawiać się tylko niedzielę, a czemu? W tygodni mam szkolę, klasę maturalną i zbytnio nie mam czasu, aby usiąść i coś napisać. Nie wiem również jak to będzie w weekendu, ponieważ ten rok jest 18stkowy. Co chwilę coś, a w piątek już moja, nie mogę się już doczekać! :D Mam nadzieję, że nie wypadnie tak jak w opowiadaniu. Ale będę robiła wszystko, aby w niedzielę był nowy rozdział! No, ale dobra koniec tego, miłego czytania. x
--------------------------------------------------------------------------
Rozdział 46
*Z PERSPEKTYWY NIALLA
Tak cieszyłem się, że Lily będzie na tym koncercie, że w ogóle będzie tu ze mną. Wszyscy nie mogliśmy się doczekać jej przyjazdu..Jednak nie wyszło tak jak chciałem. Nie ma jej.. Odeszła. Zostawiając mnie, rodzinę i przyjaciół.. Wiem, że było i jest ciężko, ale teraz wcale nie będzie łatwiej. Przynajmniej dla mnie. Będzie jeszcze gorzej. Najukochańsza osoba w moim życiu odeszła ode mnie zostawiając tylko list. Ciągle mam nadzieję, że to głupi żart i jak wrócę do Londynu to okaże się, że ona tam będzie, że będzie na mnie czekać.. Ten koncert był tragiczny. Nic mi dzisiaj nie szło. Żadna piosenka, nic, kompletnie. Jestem beznadziejny..
*NOWY DZIEŃ
Pół nocy wydzwaniałem do Lily z nadzieją, że odbierze, albo coś i będę mógł z nią porozmawiać.. Nie rozumiem jak ona mogła wyjechać, jak mogła mnie zostawić. Przecież długo nie wytrzymam tak. Prędzej czy później spakuję się i pojadę do niej i nie będzie mnie obchodziło, czy będzie chciała ze mną rozmawiać czy nie. Jestem w stanie zrobić wszystko, aby wróciła do nas.
Po nieprzespanej nocy nie ogarniałem nic, kompletnie nic. Ludzie do mnie coś mówili, to jak do ściany. Starałem się słuchać, ale jakoś nie potrafiłem. Ciągle myślę o Lily..
-Stary, słyszałeś?!-szturchnął mnie Harry
-Co? Sorry..
-Omawialiśmy dzień.. Ogarnij się.
-Ogarnij się? Ciekawe jakby to Angel wyjechała, jakbyś ty ogarniał..-powiedziałem i wstałem i wyszedłem z sali. Nie mam ochoty ich słuchać, może oni to jakoś znoszą, ale takie głupie gadanie mi nie pomaga. Odezwał się mądry.Angel wszyscy kochają, uwielbiają, nie ma takich problemów jak Lily, więc nie wie co ona czuła.. Także nie czuje to co ja. Tą pustkę w sercu..Nie życzę mu tego, ale niech te odpuści trochę.
Nie wiem skąd Angel wzięła się w moim pokoju. Od razu jak wyszedłem z sali musiała za mną iść. Całkowicie przez to wszystko głowę straciłem i nic nie zauważam..
-Niall..-zaczęła mówić
-Nic się nie stało.
-Owszem stało. Każdy z nas przeżywa wyjazd Lily, ale..
-Ale co? Wiesz, nie chce mi się o tym mówić.
-Nie dziwie ci się. Mi też cholernie brakuje, ale wierzę że wróci do nas..
-Może powinien pojechać tam do niej i z nią porozmawiać?
-Myślę, że to fajny pomysł, ale dajmy jej troszeczkę czasu na przemyślenie. Znam Lily i wydaje mi się, że jak wrócimy do Londynu to sprawa się wyjaśni i da nam znak życia czy coś.
-A jak nie?
-Nie możesz tak myśleć! Lily cię kocha więc długo nie wytrzyma bez ciebie.
-A może ona po prostu miała dość mojej cholernej zazdrości. Przecież to głównie o to się kłóciliśmy!
-Ale cię mimo wszystko kochała!-powiedziała i przytuliła-Kochała cię jak nikogo innego.
-To czemu wyjechała?!
-Zadaje sobie to pytanie od wczoraj..-wyszeptała
Długo tak Angel u mnie nie siedziała, bo wiadomo Harry.. ale ona też cierpi. Jej przyjaciółka zostawiła ją, zostawiła całą grupę. Teraz wszystko jest na jej głowie.. Boi się nie da rady. Fajnie by było, gdyby Lily zainteresowała się tym.
Humorek dopisywał wszystkim oprócz mi, Angel i Niki. Próbowali jakoś nas rozśmieszyć, ale słabo im to wychodziło. Teraz to ja najchętniej posiedziałbym sam. Z samym sobą i przemyślał wszystko.

*Z PERSPEKTYWY LILY
Tak, jestem już w Stanach. W nowym miejscu, gdzie zaczynam wszystko od początku. Z nowymi ludźmi, nowymi zasadami. Mam nadzieję, że ułoży mi się tu życie i nie będę wiecznie myślała o Londynie, chodź i tak myślę, że nigdy nie zapomnę. Nie zapomnę żadnej chwili spędzonej tam. Jak tych dobrych i tych zły. Każda chwila mnie czegoś naucza, dzięki pewnym chwilom śmiałam, a jednocześnie płakałam. Wiem na przyszłość, że w życiu nie jest kolorowo i nie ważne co bym robiła zawsze znajdzie się ktoś, kto wepchnie swoje zdanie.. No cóż. Sprawy potoczyły się tak jak się potoczyły. Nie zamierzam wracać do Londynu. Nie tam.. Nie potrafię, nie potrafię ponownie myśleć, że całe osiedle ma mnie za nie wiem kogo. Ludzi zazdroszczą mi czegoś na co długo pracowałam. Wiem, że źle zrobiłam zostawiając tam wszystko, ale ja chcę żyć normalnie. Utrzymując z nimi kontakt będę ciągle żyła, ze świadomością, że cierpią, a tak.. Może ułożą sobie życie na nowo, z nowymi ludźmi. Zapomną o mnie. Na pewno nie od razu, ale po jakimś czasie na pewno. Chcę, aby Niall znalazł sobie kogoś, kogo pokochają wszyscy, a nie tylko najbliżsi. Będzie wtedy łatwiej dla niego, jak i dla nowej dziewczyny. Mimo, że teraz ciepię i mam ochotę zadzwonić do niego wierzę, że wytrzymam to. Beze mnie jest im tam lepiej, będą mieli mniej problemów, mnie złości i mniej wrednych słów.
W nowym miejscu od razu się zadomowiłam. Nikt tutaj nie wytykał mnie palcem. Wydaje mi się, jakby nikt mnie tu nie znał, a przecież bycie z Niallem...z reszta. Nieważne. Niech tak zostanie już..
Ed od razu pokochał to miejsce. Ludzie go pokochali, właściwie to dziewczyny, nie odstępowały go na krok. Chociaż jedyny ma z tego wyjazdu plus.. Usiadłam sobie pod jednym drzewkiem, wyjęłam z torby moje zdjęcie z Niallem, przyjaciółki i łzy po policzku mi spływały. Nadal nie wierzę, że zostawiłam ich, ale wiem, że to dobry pomysł.. przynajmniej tak mi się wydaje..
-LILY!-szturchał i powtarzał mnie przyjaciel Ed
-Hm?
-Okej?
-Jasne..
-Ta.. a ja jestem księciem z bajki.
-Dla pewnej dziewczyny kiedyś będziesz księciem z bajki..
-Tak jak Niall dla ciebie?...Sorry...Wybacz..
-Tak, tak jak dla mnie Niall był moim księciem...Spoko.
-Może zadzwoń do niego? Na pewno czeka na telefon.
-Nie. Tak będzie lepiej. Czym prędzej o mnie zapomni tym lepiej.
-Serio wierzysz, że on zapomni o Tobie?
-Nadzieja zawsze jest..
-Błagam cie Lily, w jakim ty świecie żyjesz? Myślisz, że Niall Horan światowa gwiazda zapomni o Tobie? Prędzej spakuje się.. znaczy nawet się nie spakuje, wsiądzie w pierwszy samolot i tu będzie..
-No widzisz, a jednak ja wierzę, że zapomni o mnie..
-A co zrobisz jak tu przyjedzie?
-Nie wiem.. Wynajmę hotel i ukryję się.
-ohoh no to ci powiem fajny plan.
-Nie mów nikomu, z Londynu o mnie.. omijaj tego tematu.
-Może ty kochana skreśliłaś wszystkich, ale ja nie.. Będę rozmawiał, że wszystkimi, a że spytają się o Ciebie..
-ED! Nikomu nie dawaj mojego numer. Mów wszystkim, że jestem szczęśliwa..
-Mam okłamywać?
-Dla mnie.
-eh........ Wiesz co.. nie rozumiem cię, ale nich ci będzie, ale zapamiętaj, stoję po stronie ludzi z Londynu, bo ty postępujesz dziecinie.
-Wielkie dzięki za wsparcie.
-Masz moje wsparcie, ale nie w tym, sorry. Cześć, zajęcia zaraz się zaczynają. Do zobaczenia.
-Pa..
Rewelacyjnie, nawet Ed uważa mnie za głupią.. OK. postępuje głupio, ale chyba to moja sprawa.. Jedynie o co go proszę, to niech nie podaje mojego numeru, tyle. Z jednej strony chcę zapomnieć o ludziach z Londynu z drugiej nie. Ciekawe jak pójdzie mojej kochanej grupie flash mob i zaliczenie..
Idąc szkolnym korytarzem nie chcący wpadłam na pewnego, przystojnego chłopaka. Oczywiście musiałam zrobić się czerwona jak burak.. Młody chłopak spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami i pomógł mi pozbierać wszystkie kartki które wylądowały na ziemi..
-Cześć, jestem Jack..

*Z PERSPEKTYWY NIALLA
Kolejny dzień minął okropnie. Zero telefonu od Lily. Zadzwoniłem do Ally, żeby czegoś się dowiedzieć, ale nic. Ani ona się do siostry nie odzywała, a już tym bardziej nie udało zdobyć mi się nowego numeru. Ale tak łatwo się nie poddam. Kiedy tylko wrócę do Londynu od razu idę do Ally. Musze od niej zdobyć ten numer! Najchętniej teraz bym pojechał do Lily, ale nie mogę zostawić zespołu, zawieść fanów. Dokończę te koncerty i wtedy pojadę. Jak na razie liczę, że jednak odezwie się do mnie i wyjaśni co nie co. Ciekawe jak ona to wszystko znosi. Ciekawe czy myśli teraz o mnie, o nas. Wiem, mam swoje jazdy, ale przecież nikt tak nie potrafi wyjechać, zerwać z bliskimi kontakt i o tak zacząć nowe życie.. No chyba, że mnie nie kochała..STOP nie mogę tak myśleć. Ona mnie kochała i kocha, po prostu to jest krótka rozłąka, każdy z nas przemyśli wszystko i wróci wszystko do normy. Trzeba być dobrej myśli.

Wróciliśmy w końcu do Londynu. Ten wyjazd do Australii skończył się masakrycznie. Nikomu nie życzę tego. Najważniejsza osoba w moim życiu odeszła ode mnie, wyjechała. Zostawiając burdel w moich myślach..nie wiem co mam robić, co mam myśleć. Nic nie wiem. W domu czekała na mnie mama. Prosiłem ją, aby została w domu, ale nie.. uparta. Może i lepiej. Chyba potrzebuję kogoś, kto mnie zrozumie. Jestem wdzięczny mamie, że będzie ze mną w tych ciężkich chwilach.
-kochanie..-zaczęła mama kiedy zobaczyła mnie w drzwiach z spuchniętymi oczach, opadający z sił..
-Mamo..-powiedziałem i podbiegłem do niej i mocno wtuliłem się w nią. Rozryczałem się jak małe dziecko.. Mama tylko mnie mocno do siebie przytuliła-czemu ona wyjechała! Przecież ją kochałem!
-Wiem, wiem. Ona ciebie też kocha..
-Ona wróci prawda?
-Liczę na to, ale nie mogę ci tego obiecać synku..
-A jak nie wróci?
-Skoro ją kochasz, daj jej podjąć tą decyzję. Wie co robi.. Wydaje mi się, że ona też teraz cierpi i na pewno nie jest jej teraz łatwo. Ona potrzebuje trochę czasu.
-Przecież ja nie wytrzymam jeśli ona nie wróci, albo chociaż w końcu się nie odezwie. Ja muszę się z nią skontaktować!
-Rozmawiałam z Ally...
-masz jej numer?!
-nie..niestety nie. Lily prosiła, aby numer został tylko dla niej.
-Czemu, co jej to daje, że urwie z nami kontakt?!
-Zapomni, każdy ułoży sobie nowe życie, nie będzie żyła ze świadomością, że tak każdy cierpi, że to wszystko przez nią..
-Czyli ona nie chce wrócić?
-Daj jej trochę czasu..
Daj jej czasu na co? Nie rozumiem jej. Ja tu nie mogłem wytrzymać dnia bez niej, a ona ma zamiar o nas zapomnieć? Co ona ma w głowie? Co jej odbiło.. Musze do niej chyba pojechać..

*DOM ALLY
Nie wiem w sumie oczekuję.. wiem, że i tak nie dostanę tego numeru. Wszyscy się starali i nic, ale spróbować nie zaszkodzi. Zapukałem do drzwi i czekałem..
-O Niall-otworzyła mi zdziwiona Ally
-Cześć, możemy porozmawiać?
-Spieszę się do restauracji..
-A minutkę znajdziesz dla mnie?
-Dobra wchodź.
-Dzięki.
-Nie wiedziałam, że wróciliście...dawno?
-Dzisiaj, w sumie to dość nie dawno.
-mhm.. i jak było?
-Serio?
-no tak.. uwierz mi też nie jest łatwo.
-Wyobraź sobie, gdybyś nie miała z nią kontaktu.
-To nie ode mnie zależy..
-Wiem wiem, co się tak naprawdę stało, że wyjechała.
-plotki, wyzwiska..ileż można tego słuchać.
-I ty ją rozumiesz?!
-Postaw się na jej miejscu, gdybyś nom stop słuchał takich bzdur..
-a to, że zerwała ze wszystkimi kontakt to też popierasz?!
-tego akurat nie. Nie wiem co jej odbiło, co jej się stało nie wiem.
-A coś mówiła jak wyjeżdżała?
-Że cię bardzo kocha...
-..
-Słuchaj jak chcesz mogę coś jej przekazać, ale nie mogę ci dać tego numeru... Przykro mi.
-Żałuję, że tu przyszedłem wiesz? Myślałem, że mnie zrozumiesz. Wierzysz w to, że jest jej tam dobrze, bez nas? Ona musi wiedzieć, że każdy tu cierpi.
-ona chce żeby każdy zaczął nowe życie..
-może ona potrafi zaczynać nowe życie, ale nie ja! Nie zapomnę o niej, nie zacznę nowego życia, bo ona tak chcę. Ja chcę, żeby ona tu była. Każdy z nas chce tego, chce żeby wróciła i wydaje mi się, że ty też. Pojadę do tych Stanów i wrócę z nią. Będę tam tak długo dopóki z nią nie porozmawiam. Nie mów jej, że nie długo się zobaczymy i..
-nie chcę jej okłamywać.
-Ona nie chce zdradzać numeru, a ja nie chce, aby wiedziała, że przyjeżdżam, jasne?
-dobra..
-Cześć, miłego dnia. Pozdrów ją.
-NIALL!-mówiła Ally, ale już nie mam ochoty z nią rozmawiać, nie mam o czym. Ona chce żebyśmy zaczęli nowe życie? Co ona pieprzy. Nie ma takiej opcji. Myśli, że tak łatwo zapomnę o wszystkim? Myli się.

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Ten tydzień był dla nas pracowity. Mieliśmy masę pracy przy koncertach. Próby, nagrywanie nowy piosenek. Nie odstępowałem telefonu na krok. Codziennie byłem u Ally z nadzieją, że da mi ten cholerny numer, ale nic.. uparta. Wiem już po kim Lily to ma. Co jej szkodzi dać ten numer? Dla mnie to będzie coś cudnego.. będę mógł usłyszeć jej głos. Jedynie co mi po niej pozostało to oglądanie filmiku, gdzie tańczy z Ed choreografię na flash moba.. Oglądałem ten filmik ze łzami w oczach..Nigdy nie pogodzę się z myślą, że nigdy już jej nie zobaczę. Zrobię wszystko, ale to wszystko, aby ona wróciła..
Flash mob Angel i jej grupy wyszedł... Szkoda gadać. Nic im nie szło, kompletnie nic. Dyrektorka tylko się na nich wkurzyła. Wszystko przez to, że zabrakło Lily z Edym. Brak ich i wszystko się sypie. Angel się załamała, bo wszystko jest na jej głowie. Nie mogła ogarnąć ludzi, każdy ją zlewał. Nie wiem co Lily miała w sobie, ale wszystko jakoś szło, szło na tyle dobrze, że wszystko na czas było ogarnięte. Jej nie ma i bum koniec.. EH.. Wszyscy odczuwamy jej brak.
Wieczorem zaszedłem do sklepu kupiłem kilka piw i udałem się do Zayna na mały wieczór. Perry nie było, a Niki siedziała na górze i zakuwała.. Nie wiem czemu, ale Zayn jako jedyny mnie rozumie, wspiera mnie z chłopaków..
-Coś wiesz o Lily?-zapytał przyjaciel
-nic... kompletnie nic. Jakby wyparowała. Tak będąc tu wszyscy się nią interesowali, a wyjechała i cicho. Zero zdjęć, zero rozmów. Nie mam już siły pomału..
-Stary dasz radę, najwidoczniej ona potrzebuje więcej czasu..
-Więcej czasu na co? Na przyzwyczajenie się, że bez nas jest jej lepiej? Mam czekać, aż w końcu ułoży sobie życie.. Ona powiedziała Ally, że mamy sobie nowe życie ułożyć, bez niej.. czaisz? Jak ona mogła pomyśleć, że zapomnę o niej..
-Nigdy nie będzie jej lepiej w Stanach. Zawsze będzie żyła z podświadomością, że tu są ludzie, którzy cierpią. Nawet jeśli ktoś pojawi się w jej życiu będzie myślała o Tobie. Nigdy nie zapomni o nas. Poza tym, ma tu rodzinę, więc prędzej czy później wróci.
-Ale może wróci, ale nie do nas.
-Koniec stary, musimy wierzyć, że wróci do nas. Zobaczysz. Poza tym, mam dla ciebie nowinę..Jedziesz do Stanów, ale to w przyszłym tygodniu.. załatwiłem ci to. Tylko my to wiemy.
-Serio?!-zapytałem z nieuwierzeniem.
-SERIO SERIO! Ileż mamy czekać, aż królewna się odezwie, skoro ona nie chce wrócić tu, to tu pojedziesz do niej i z nią pogadasz.
-A jeśli jej nie znajdę?
-a jeśli, a jeśli.. Znajdziesz ją i wrócicie razem! I nie myśl inaczej.-powiedział Malik. Wiedziałem, że rozmowa z nim podniesie mnie na duchu. Jadę do Stanów, do mojej ukochanej.  W końcu ją zobaczę, przytulę i porozmawiam. Będę robił wszystko, aby wróciła, albo chociaż była ze mną w normalnych stosunkach.
-A więc zdrowie!

*Z PERSPEKTYWY NIKI
Siedziałam w swoim pokoju z włączoną muzyką przy fizyce. Koniec roku się zbliżał, więc masa sprawdzianów.. Oczywiście z boku leżał z boku z włączonym facebookiem i skeypem.. Lily dalej nie dawała znaku życia. Wszyscy byliśmy w wielkim szoku, że aż tyle wytrzymuje. Każdy z nas wymiękłby i zadzwonił. Nie wyobrażam sobie, gdyby Josh wyjechał i zostawił mnie. Załamałabym się psychicznie. Podziwiam Nialla, że to wszystko tak znosi. Widać, że ledwo, ale stara się, stara sie dla niej. Wszyscy wspieramy go jak najmocniej, każdy wie, że to wszystko nie jest łatwe dla niego. W sumie dla nikogo. Również dla Angel. Siedziała godzinami po lekcjach, w nocy nad flash mobem i dupa. Porażka. Był to najgorszy flash mob ze wszystkich. Nie dziwić się, jak każdy przychodził na próby jak chciał, a mieli tydzień na powtórkę. Dobrze na tyle, że Lily pomyślała i nagrała im ten filmik, bo nie wiem co by wtedy zrobili..Ale trudno. Mają szansę jeszcze wykazać się na koniec roku. Mają jako jedyni 2 choreografię. Nie mogą tego zawalić. \
Siedziałam nad tą nieznośną fizyką, kiedy usłyszałam melodię z komputera, skeyp.. Kiedy zobaczyłam, kto dzwoni szczęka mi opadła. Zabrakło mi powietrza.. Nie mogłam z siebie wydobyć głosu..Była to Lily.. Wahałam się czy odebrać.. nie wiem w sumie czemu, ale odebrałam. Gdy ją zobaczyłam łzy napłynęły mi do oczu..
-LILY?!
-------------------------------------
Tak wiem słabo... Nie musicie mi już tego pisać. :P Co w kolejnym? Po co Lily dzwoni? Czy Niall dowie się o rozmowie i coś tam jeszcze wymyślę. Postaram sie rozdział dodać w niedzielę, ale nie obiecuję, ze względu na imprezę w weekend (18stka moja). Buźka :*

niedziela, 8 września 2013

45 Rozdział

Wróciłam! Trochę wam opowiem co u mnie i rozdział. Więc do końca lipca byłam w Londynie i było MEGA, uwielbiam to miejsce, a raczej kocham. Sierpień- urodzinowy, co chwilę ktoś miał 18stkę lub coś. Rozleniwiłam się kompletnie przez te wolne, ale pomału wracam do normy. Ten rozdział będzie chyba najgorszy, ponieważ jakoś straciłam to coś w pisaniu, ale może wróci już po tym. Dobra, nie zanudzam was...Oto rozdział. :))
--------------------------------------------------------------------
Rozdział 45
*CZWARTEK, 1 DZIEŃ PRZED WYLOTEM DO AMERYKI
To nie była dla mnie łatwa sytuacja. Zostawić tu Nialla, przyjaciół, rodzinę.. Kompletnie pogubiłam się w swoim życiu. Nie wiem co robię dobrze, a co źle. Może ten wyjazd jakoś pomoże mi zrozumieć,a co najważniejsze da mi odpocząć od wszystkiego. Szkoda mi jedynie, że muszę wszystko co tu mam zostawić. Nie wiem nawet jak Niall zareaguje na to, że wyjechałam bez słowa pożegnania, ale co mam zrobić? Przecież to wiadome, że jak mu powiem, to zrobi wszystko,żeby tu przyjechać i mnie zatrzymać, a ja po prostu chcę wyjechać i odpocząć od wyzwisk, poniżeń..od wszystkiego. Potrzebuję po prostu trochę wolne.
Gdy tylko znalazłam trochę czasu usiadłam do biurka, wyjęłam czystą kartkę i momentalnie łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam całkowicie od czego zacząć. Przecież nie mogę napisać 'wyjechałam, bawcie się dobrze, nie martwcie się, wszystko ok, nie długo wrócę...'' Bezsensu. Z drugiej strony łatwiej jest mi napisać chyba list niż osobiście się żegnać, chodź to jest głupi pomysł, ale co zrobić. Nigdy bym nie pomyślała, że będę w takiej sytuacji.. Jedynie Ed cieszy się z tego wyjazdu, w końcu to spełnienie jego marzeń..moich marzeń też, ale wolałabym zostać tu, ale pewne sprawy mi nie pozwalają, a raczej brak sił. Zaczęłam list od słów :
Drogi Niallu
Nie jest mi łatwo pisać ten list, ale wolę chociaż coś powiedzieć, niż zniknąć bez pożegnania [...]

Pod wieczór wymknęłam się z domu do Demi, kuzynki Angel, która umówiła się ze mną, żeby się pożegnać, a także wziąć ode mnie parę rzeczy. To wszystko co teraz się wokół mnie dzieje nie jest dla mnie łatwe..

*
-Wejdź..-zaprosiła mnie do domu Demi
-Dziękuje..
Cały czas głos mi się łamał, łzy leciały mi po policzku, ale nie mogłam teraz zmienić decyzji. Wiem, że to jest dobre wyjście..Chyba.
-Jesteś pewna w 100% że chcesz wyjechać?
-Serio? Nie wiem już co robię, co czuję, co mam zrobić, ale czuję że to doskonałe wyjście.
-Wiesz..według mnie znalazło by się wyjście jakieś, a poza..-zaczęła mówić, ale przerwałam jej.
-nie ma innego wyjścia. Przecież ataki ze stron fanów czy sąsiadów nigdy się nie skończą.. Zawsze będą tą najgorszą, która wykorzystuje innych..
-Ale przecież ile pomogłaś..
-no właśnie, ale nikt tego nie docenia, wolą plotkek słuchać
-Lily..
-Dobra, dasz ten list Niallowi, a drugi Angel dobrze?-zapytałam i dałam jej listy..-a jeszcze jedno, mam nadzieję, że nie powiedziałaś nic Angel, że wyjeżdżam?
-Obiecałam ci przecież. Jutrzejszy widok Nialla nie będzie czymś fajnym..
-Powiedz mu, że go bardzo kocham, ale już nie mam siły..-zaczęłam, ale nie dokończyłam, bo rozryczałam sie. Pożegnania są najgorsze..
Pożegnałam się z Demi i poszłam do końca się spakować. Ally była na mnie zła. Dowiedziała sie o moim wyjeździe ostatnia. Nie chciałam jej martwić, wiedziałam, że będzie jej ciężko. Jej mała siostrzyczka wyjeżdża do Ameryki sama. Nie dziwie się jej, ale niech ona postawi się na moim miejscu, co ona by zrobił.. Nie chcę już ranić nikogo, a szczególności rodziny. Dużo im zawdzięczam, nie mogą przecież przeze mnie cierpieć..
Ostatnia noc w Londynie. A jutro? Nowy początek nowego życia..

*NOWY DZIEŃ
Dzień wyjazdu. Przez to całe zamieszanie nie mogłam zasnąć w nocy, a jeszcze myśli co zrobi Niall po przeczytaniu listu.. Mam nadzieję, że zrozumie. Z każdą minutą chcę już być na miejscu i nie myśleć o wyjeździe.
-Lily! Taksówka czeka!-wydarła się Ally..
-Idę..
Michael wziął moje walizki i zaniósł do taskówki, a ja podeszłam do Ally i mocno się w nią wtuliłam.
-Przepraszam..-wyszeptałam.
-nie masz za co. Mam nadzieję, że nie będziesz niczego żałować. Zawsze możesz na nas liczyć. Nie martw się o nas, damy sobie radę.
-Musicie dać sobie radę, wystarczy, że ja już padam psychicznie.
-Jesteś silna, wierzymy w ciebie.
-Myślisz, że Niall mocno będzie na mnie zły?
-Zły może nie, ale ... Wyobraź sobie, że on wyjeżdża gdzieś daleko bez pożegnania i bez niczego.
-no tak, ale przecież wiesz, że on by tu przyjechał..obecnie spełnia swoje marzenie, ja z resztą też..
-zadzwoń chociaż do niego jak dolecisz.
-Właśnie. W Ameryce będę miała nowy numer i musisz mi coś obiecać..
-Nie Lily..
-Nie dawaj go nikomu.. Proszę
-To jest nie w porządku.
-Trudno, proszę cię. Wiem co robię.
-Zrywając z nimi wszystkie kontakty? To jest twój najgorszy pomysł..
-eh.. pech. Nie dawaj, tak będzie lepiej..-powiedziałam i odwróciłam się i skierowałam się do wyjścia.
-chyba dla ciebie..ale dobrze-powiedziała Ally, nie odwracając się ze łzami w oczach opuściłam dom..
Droga na lotnisku strasznie mi się dłużyła. Starałam się o niczym nie myśleć, ale co chwile w głowie miałam Nialla, Ally, Angel.. Może Ally ma rację, że zrywanie kontaktu nie jest najlepszym wyjściem, ale.. W sumie nie wiem. Zobaczę. Na lotnisku czekał już na mnie Ed. Starałam się udawać, że jest dobrze, ale jakoś mi nie wychodziło. Mój przyjaciel wiedział, że to wszystko nie jest dla mnie łatwe, ale nic nie mówił, tylko co jakiś czas przytulał mnie. Dobrze, że wyjeżdżam z nim, bo jakbym miała sama wyjechać oszalałabym..

*AMERYKA
Lot odbył się bez żadnych problemów. Wszystko przebiegło zgodnie z planem. Nawet udało mi się zdrzemnąć na dłuższą chwilę. Na lotnisku tak jak mówiłam Ally kupiłam nowy numer i od razu napisałam jej wiadomość ,,Cześć Ally, tu Lily. To mój nowy numer. Proszę Cię nie dawaj go nikomu. Nie martw się o mnie, dam sobie radę w końcu jestem silną dziewczyną. Buziaki i do usłyszenia.''
Bardziej ciekawi mnie czy siostra wytrzyma i nikomu nie da numer. Inaczej będę zmuszona do ponownej zmiany numeru..Starą kartę włożyłam do portfela z nadzieją, że nigdy jej nie użyję. Czyli zaczynam tu nowe życie z nowymi ludźmi. Mam nadzieję, że ostatni raz zaczynam wszystko od nowa, bo mam już dość tych ciągłych początków..

**Z PERSPEKTYWY NIALLA
Gdy tylko mój budzik rano zadzwonił wyskoczyłem z łóżka. Tak się cieszę, że w końcu zobaczę Lily. Nigdy  nie sądziłem, że aż tak się zakocham. Pojawienie się Lily w moim życiu sprawiło, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Jeszcze nie dawno, kiedy ona była z Krisem, nie pomyślałbym, że kiedyś bym liczył minuty, żeby ją zobaczyć. Dlatego tak szybko ogarnąłem się i zbiegłem na dół. Pierwszy raz też nie miałem ochoty nic jeść. Kiedy chciałem już wyjść z hotelu wydarła się Angel.
-Ty blondasku! Czekaj jedziemy z Tobą!-krzyczała i biegła w moim kierunku. O ile pamiętam nie było mowy, że oni jadą..
-eee?
-No co to tak patrzysz?! Jadę po swoją przyjaciółkę!
-Ale nie mówiłaś, że jedziesz.
-No fakt, bo stwierdziłam to wczoraj. Jeszcze Harry jedzie, ale ma problem mały w pokoju. Zaraz zejdzie.
-fantastycznie..
-Nie martw się przywitam sie z nią i jest już twoja.
-Dziękuje, jakaś ty dobra..-zażartowałem. Tak naprawdę to nie mam nic do tego, że oni jadą, w sumie, to miło będzie Lily, zobaczy jakich ma kochanych przyjaciół.
Po 15 min Harry był gotowy i mogliśmy w końcu wyruszyć lotnisku. Strasznie sie denerwowałem, a zarazem cieszyłem. Co chwilę patrzyłem na zegarek. Mimo, że mieliśmy dużo czasu, bałem się, że się spóźnimy. Fani na szczęście nie wiedzieli, że przyjeżdża Lily, więc nie powinno ich tam być.
-Angel, dobrze wyglądam?-zapytałem
-Niall pytasz mnie o to już 20 raz.. Ta sama odpowiedź TAK.
-Wolę się upewnić.
-Nie martw się stary, podobałby się jej nawet gdybyś przyszedł w dresie.
-Zamknij się. Przepraszam możemy szybciej jechać?!-zapytałem nerwowo, bo strasznie wolno jechaliśmy
-Staram sie, ale są małe korki. Są to godziny szczytu, co się dziwić..-odpowiedział kierowca, nie pocieszył mnie, a zdenerwował. Nie mogę się spóźnić.. Co ona sobie wtedy pomyśli..

*30 min
Wybiegłem z samochodu i pobiegłem szybko na lotnisku. Przyjaciele gapili sie na mnie jak na debila. Powtarzali mi, że jest jeszcze sporo czasu, ale jakoś nie mogłem z tego wszystkiego wytrzymać. Chciałem już ją zobaczyć, przytulić ją, pocałować i powiedzieć jak bardzo za nia tęskniłem..Kiedy tylko już Angel z Harrym doszli zaczęli żartować, nie miałem już ochoty ich słuchać. Wystarczy, że całą drogę jak się nie drażnili to gadali głupoty. Gdy samolot wylądował łzy napłynęły mi do oczu, serce zaczęło mi szybciej bić, a na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Miałem ochotę wyskoczyć i wbiegnąć na tą płytę i przytulić Lily..
Po 15 min ludzie zaczęli już witać się ze sobą, a ja wciąż czekałem na nią. Nigdzie jej nie widziałem.. Ale po chwili zobaczyłem znajomą mi twarz.. Znałem tą dziewczynę, ale za cholerę nie mogłem sobie przypomnieć skąd.. Kiedy w końcu do nas podeszła skapnąłem się, że to Demi..Byłem mega zdziwiony! Przecież przede mną miała stać Lily, a nie kuzynka Angel..
-ee Demi gdzie jest Lily?-zapytałem już łamiącym sie głosem, ona nic nie odpowiedziała tylko dała mi list..-Co to jest?!
-Starałam się ją zatrzymać, powstrzymać, ale nie dałam rady... przepraszam..-powiedziała Demi i łzy spłynęły jej po policzku.. mi z resztą też. Jak to nie dała rady ją powstrzymać?! Przed czym!? Szybko otworzyłem list i zacząłem go czytać..
Drogi Niallu
Nie jest mi łatwo pisać ten list, ale wolę chociaż coś powiedzieć, niż zniknąć bez pożegnania.. Wyjeżdżam do Ameryki, dlatego przed Tobą stoi Demi, a nie ja. Wiem, że jesteś bardzo zdziwiony, ale pewne sprawy zaszły za daleko. Nie wytrzymuje tu tego wszystkiego. Myślałam, że z czasem wszystko się ułoży, ale myliłam się. Jest coraz gorzej. Mam dość tego, że przeze mnie cierpi wiele osób, w tym ty. Nie chciałam do ciebie dzwonić, bo wiem, że zrobiłbyś wszystko by być przy mnie, a ja nie chcę być przeszkodą w spełnianiu marzeń. Scena od zawsze była dla ciebie stworzona, więc nie psuj tego. One Direction to ty i chłopacy, nie możesz przeze mnie tego zniszczyć. Fani są dla ciebie ważni, z resztą ty dla nich też. Od początku myślałam, że da się połączyć sprawy fani i ja.. ale najwidoczniej nie. Przepraszam cię za wszystko, za kłótnie, za to że byłeś zazdrosny, że robiłam czasem głupie rzeczy. Wiem, że to wszystko tylko głupie słowa, ale wiedz, że dla mnie zawsze będzie kim ważnym. Mimo, że najlepiej nam razem, wierzę, że pewnego dnia znajdziesz sobie kogoś lepszego ode mnie. Kogoś kogo pokochają wszyscy-przeciwieństwo mnie. Proszę cię o jedno. Nie rób nic głupiego, spełniaj swoje marzenia dalej i bądź tym samym szczęśliwym Irlandczykiem jakiego poznałam. Daj mi trochę czasu na przemyślenie pewnych spraw. Muszę nabrać sił.. a szczególności zrozumieć co chcę, co czuję..
Nigdy o Tobie nie zapomnę.. Na zawsze będziesz w moim sercu. 
Twoja Lily..

Po przeczytaniu tego listu usiadłem na ziemi i schowałem głowę w kolanach i rozryczałem się jak małe dziecko. Jak ona mogła mi to zrobić. Jak mogła napisać list i wyjechać, bez słów.. Przecież tak chciałem ją zobaczyć, a co dostałem? Głupi list.. Głupi a zarazem cieszę się, że nie wyjechała bez niczego. Nie wierzę, że tak po prostu tak zdecydowała. Musiało coś się stać, coś kiedy akurat mnie nie było, coś co doprowadziło ją do tego stanu. Przecież ja bez niej nie wytrzymam. Nawaliłem..Kiedy ona najbardziej mnie potrzebowała ja się świetnie bawiłem..Ale myślałem ciągle o niej. Nie było dnia, ani godziny żebym o niej nie myślał.. pewnego dnia znajdziesz sobie kogoś lepszego ode mnie.-nikogo nie pokocham już tak jak ją. To wiadome. Jak ona mogła tak pomyśleć... Straciłem najważniejszą osobę w moim życiu...
Kiedy tak siedziałem i myślałem poczułem jak ktoś mnie przytula. Była to Angel. Z trudem podniosłem głowę i spojrzałem swoim smutnym wzrokiem.. Ona również była zapłakana..Chyba wiedziała już..
-Skąd wiesz?-zapytałem szepcząc
-Napisała mi list..
-Jak ona mogła? Przecież by przyjechała i znaleźlibyśmy jakiś sposób na coś prawda?!
-Prawda..Niall.. chodźmy do hotelu, bo fani się zbierają..
-Nie chcę tam wracać. Chcę zostać sam.
-Nie zostawimy  cię w takim stanie. 
Harry z Angel pomogli mi wstać i szybkim krokiem skierowaliśmy się do samochodu. Nie miałem ochoty zatrzymywać się dla fanów. Nie jestem na nich zły, ale teraz po prostu nie mam siły. Chciałem dobrze, a wyszło jak zawsze.. Myślałem, że ją zobaczę, a dostałem w zamiast list. Cholerne uczucie kiedy najbliższa osoba pisze ci, że wyjeżdża..Całą drogę do hotelu nie odzywałem się, właściwie próbowałem się do niej do dzwonić, ale nic..
-Niall.. ona chyba zmieniła numer..-zaczęła mówić cicho Demi
-Jak kto?! I co niby, że zerwała z nami kontakt?! Ona tak nie mogłaby, nie ona..
-Ally mi napisała, że już jest na miejscu.. 
-Daj mi jej numer!-wydarłem się
-Nie mam..
-Nie mogłaś jej zatrzymać. Albo chociaż napisać do Angel że coś się dzieję?! Co..!?
-Prosiła mnie, żebym nic nie mówiła..
-A co mnie to obchodzi! Trzeba było zadzwonić, a nie.. Taka z ciebie przyjaciółka!-ciągle się darłem..
-Niall spokojnie..-uspokajała mnie Angel. No tak może nie powinienem na nią tak wrzeszczeć, bo co ona winna, ale to wszystko emocje.. Ta świadomość, że nie masz kontaktu z najważniejszą osobą jest cholerna. Nigdy nie sądziłbym, że Lily zrobiłabym mi coś takiego. Ciekawe czy ona sobie zdaję sprawę jak ja się teraz czuję?

*HOTEL
Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. Najchętniej zamknąłbym się w pokoju i nigdzie nie wychodził, ale czekał nas dzisiaj koncert. Nie wiem jak dzisiaj sobie poradzę. Kompletnie jestem w rozsypce. Teraz zaczną się głupie pytania 'Co z Lily, kto zerwał, jak się czujesz..' Głupie życie sławnej osoby. Nie jestem na nią zły, ale nie rozumiem czemu to zrobiła. Przecież zawsze jest jakieś wyjście. Nie musiała uciekać gdzieś daleko. Kto powiedział, że będzie jej tam lepiej. I na dodatek samej.. W Londynie ma nas, rodzinę, a tam? Nikogo. Może jutro odezwie się.. Przemyśli, zrozumie. Ale dzisiaj na prawdę nie mam ochoty na nic.. 
Podczas wspólnego posiłku panowała grobowa cisza. Wszyscy już wszystko wiedzieli. Nie ode mnie, ale nie ważne. Nie chcę o tym mówić, chyba nawet nie potrafię. Także nie miałem ochoty jeść..Nikomu nie życzę takiej sytuacji, tego uczucia. Czujesz pustkę w sercu. Chciałoby się być silnym, ale nie potrafi się. Ta świadomość, że lepiej nie będzie doprowadza do szaleństwa. Wszyscy wiedzieli, że nie warto, ze mną rozmawiać, bo nie mam ochoty. Ale im też łatwo nie było. Ich przyjaciółka zostawiła ich. Szczególnie Angel..Jej też łatwo nie jest, ale ma chociaż wszystkich, szczególnie Harrego..a ja.. 

*Z PERSPEKTYWY ANGEL
Droga Angel..
Eh..Nikt nie mówił, że życie jest łatwe nie? Ale nie sądziłam, że będzie aż tak ciężkie. Wszystko mi się sypie. Chyba wiesz o co chodzi. Mam dość udawania, że wszystko jest w porządku, ale także nie mam już siły wszystkim wokół tłumaczyć co mi jest. Wiem, że jako twoja najlepsza przyjaciółka nie powinnam tego robić, ale przepraszam. Wyjechałam.. Tu w Londynie nie ma miejsca dla mnie. Przynajmniej tego nie widzę na razie. Potrzebuje chwili spokoju i myślę, że w Ameryce znajdę tę chwilę. Jesteś dla mnie ważna i nie zapominaj tego. Dziękuje ci za wszystko, bo kiedy cię potrzebowałam byłaś przy mnie. Nigdy nie znajdę już takiej przyjaciółki jak ty. Mam nadzieję, że jak kiedyś wrócę to wybaczysz mi to wszystko.. 
Jeśli możesz przekaż wszystkim, że bardzo ich kocham, że nie miałam innego wyjścia. Przynajmniej ja nie znam. W liście masz 2 płyty. Są to choreografie. Dacie sobie świetnie radę, jesteście najlepsi. Ćwiczcie dalej w piwnicy. Wierzę w was i trzymam za was kciuki. Zrób coś dla mnie... Zadbaj o Nialla, aby nic głupiego nie zrobił. Kocham go i wiem, że ta sytuacja nie jest dla niego łatwa.. Do zobaczenia kiedyś, Lily..

Po przeczytaniu tego listu, a raczej już pierwszych słów myślałam, że położę się na ziemi i rozryczę się. Harry wiedział już, że coś jest nie tak i gdy tylko Demi dała mi list od razy mnie przytulił. Czytając ten list bałam się najgorszego.. Ale kiedy przeczytałam, że wyjechałam kamień spadł mi z serca. Nie darowałabym sobie tego, jeśli ona by sobie coś zrobiła..Bardziej martwiłam się, że może tam jej coś strzeli do głowy, ale gdy dowiedziałam się, że pojechał z nią Ed ulżyło mi.. Wiem, że on o nią zadba. Mimo wszystko nie rozumiałam jak mogła nas zostawić. Nialla, nas, rodzinę. Przecież każdy ma głupie pomysły, ale to.. Jak ona mogła wyjechać. Już nawet nie wspominam, że bez niej już nic nie będzie jak kiedyś. Ona była w naszej grupie światełkiem.. Ona miała najlepsze pomysły. Dzięki niej mamy zdanie jakie mamy. Teraz co? Wszystko się rozwali. Nie ogarniam..Stracić przyjaciółkę..nie wierzę.. Gdybym tylko nie wyjechała, ona by była dalej w Londynie i było by dobrze, a tak.. Teraz wszyscy cierpimy. Niall tak cieszył się, tak przeżywał, że ją zobaczy. Nie chcę nawet wiedzieć co on czuję. Chyba na jego miejscu.. nie ważne w sumie. Zrobię to dla niej.. zadbam o Nialla, zadbamy wszyscy. Może jakoś Lily stwierdzi, że bez nas jest źle i wróci? Nie chcę mi się nic już robić.. 
-Kochanie...-zaczął Harry, ale nie chciało mi się nic mówić. Po przeczytaniu listu podeszłam do Nialla, bo on wyglądał tragicznie, był załamany całkowicie.. Nie dziwię mu się..
-Niall..ona wróci, słyszysz.. wróci-szeptałam mu do ucha..
-A jak nie?-ledwo co zapytał
-obiecuję ci że wróci. Chodźmy stąd bo fani się zbierają..
Wzięłam Nialla za rękę, oczywiście trzymając również Harrego i ruszyliśmy do samochodu. Ta sytuacja dla nikogo nie jest łatwa. Oczekując Lily widzisz Demi, zapłakaną z 2 listami.. Niall darł się na kuzynkę, ale nie że był na nią wściekły, ale z tych emocji.. To nie jej wina. Co ona mogła zrobić? Oczywiście mogła zadzwonić, ale jak jej obiecała.. W sumie nie wiem czy to coś by dało gdybyśmy dowiedzieli się, że ona wyjeżdża. Blondasek nie wytrzymałby tego.. I tak pewnie obwinia się za wszystko..
Kiedy weszliśmy załamani do hotelu naskoczyła na nas Niki z tekstem:
-A co wy takie humorku jakby ktoś umarł. Cieszmy się, Lily przyjechała..-po tych słowach Niall pobiegł do pokoju, a ja głośno westchnęłam.. Nie wiem jak to teraz będzie, jak on to wszystko zniesie. W końcu on był w niej tak mocno zakochany i co teraz. Tak długo starał się o nią, aż w końcu są szczęśliwi i bach kilka głupich scen i koniec..
-Niki...Lily tu nie ma.-powiedziałam łamiącym się głosem
-Jak to nie ma?!
-Jest w Ameryce..
-Pomyliła samoloty?
-Nie.. wyjechała... dostała tam możliwość nauki. Zostawiła nam tylko 2 listy. Zerwała również kontakty..
-żartujesz?
-masz list-dałam jej list, aby wszyscy przeczytali, a sama udałam się do pokoju.. Również nie mam ochoty na nic. Chciałabym teraz zostać sama..

**Z PERSPEKTYWY NIALLA
Po tej całej kolacji ruszyliśmy na arenie, aby zagrać koncert. Nie mam ochoty wyjść na scenę. Fani już wiedzą, że coś jest nie tak. Widzieli mnie ze łzami w oczach..Chyba już wiedzą wszystko..Jestem zły na niektórych fanów, którzy doprowadzili do tego! Przez nich jej tu nie ma, przez ich wyzwiska. Nie potrafili zaakceptować mojego związku, tego że jestem w końcu szczęśliwy. Próbowałem zagadać o możliwość nie grania dzisiaj koncertu, ale stwierdzili, że to dobrze mi zrobi.. Bardzo szczególnie, że na scenie miała być dla niej niespodzianka. Nie ma czasu teraz jej odwołać..
Siedziałem sobie w garderobie kiedy przyszła do mnie NIki..
-Niall, możemy porozmawiać?-zapytała niepewnie
-Pewnie...
-Wiem, że jest ci ciężko i..
-Nikt nie wie co czuję. Każdy mi mówi, będzie dobrze, ale tak na prawdę nie będzie. Nie będzie dopóki ona nie wróci. Nie potrzebuje tych głupich słów..
-Masz rację.. Ale pamiętasz jak miałam mały kryzys z Joshem, też myślałam, że gorzej być nie może, że cały świat mi się zawalił i..
-I wtedy Lily wam pomogła..Ale Lily tu nie ma i nie pomoże.
-Ale między nami mimo wszystko jest dobrze. Może ona wszystko przemyśli i wróci. Każdy z nas czasem potrzebuje tej chwili spokoju, że musi posiedzieć sam i zrozumieć niektóre rzeczy.
-no może. Ale w tym liście nie ujęła, że wróci..
-Eh. jednak trzeba mieć nadzieję, że wróci. I wydaje mi się, że to nastąpi szybciej niż nam się wydaje..
-A jeśli nie?
-A jeśli nie, to jedziemy wszyscy do Ameryki i porywamy ją do Londynu-kiedy to powiedziała nawet się uśmiechnąłem i wtedy również wpadłem na świetny pomysł.
-A może pojadę do niej?
-Nie wiem czy co jest dobry pomysł. Widziałem, ona chce przemyśleć wszystko, a jadąc do niej nie ułatwisz jej, bardziej możesz skomplikować sprawy..
-Ale jak nie zaryzykuje to się nie dowiem.
-A co jeśli bardziej ją zniechęcisz do powrotu? Mówię ci dajmy jej chwilę spokoju.
-Ufam ci Niki..-powiedziałem i przytuliłem ją. Mimo, że jest 3lata młodsza uwielbiam z nią rozmawiać. Jakoś potrafi mnie podnieść na duchu.. Na prawdę ufam jej, że Lily wróci, albo chociaż odezwie się do mnie. Inaczej nie wytrzymam tego wszystkiego..
Zanim jeszcze weszliśmy na scenę musiała zadzwonić moja mamusia..
-Halo? Tak.. Nie wiem.. No wyjechała.. nie wiem.. MAMO.. nie przyjeżdżaj.. ani również do Londynu.. daje sobie świetnie radę.. tak.. MAMO..-moja rozmowa z nią przez telefon. Uparła się, że przyjedzie do mnie, ale jednak stwierdziła, że będzie na mnie w Londynie czekać. Nie chcę obarczać jej swoimi problemami. Dam sobie świetnie radę.. może.

*KONCERT
Tak jak myślałem, nie dawałem sobie rady. Myliłem się, zapominałem tekstu, chodziłem zamyślony. Cały czas myślałem o Lily. Tam stoją dziewczyny chłopaków a moja? Moja jest w Ameryce. Zostawiła mi tylko list i wspomnienia. Nawet nie odezwała się do mnie ani słowem. Jak ona w ogóle wytrzymuje. Mi tu już psychika pada, a ona? Nadszedł czas na niespodziankę dla niej. Nie było jej, ale jestem przekonany, że zobaczy to.. Zacząłem od słów, łamiącym się głosem..
-Dzisiejszy dzień jest dla mnie ciężki, ale będę silny. Jestem tu dla was. Nikt na świecie nie jest idealny, ale dla mnie ta jedna osoba zawsze będzie, MIMO WSZYSTKO. W życiu są wzloty i upadki, ja chyba znowu mam upadek, ale wierzę, że niedługo ktoś pomoże mi wstać. Wróci do mnie i odmieni moje życie. Teraz piosenka dla pewnej dziewczyny, każdy wie o kim mówię.  Nie ma jej tu, ale jeśli to oglądą...-i zastała cisza..-KOCHAM CIĘ.. nie ważne co by się działo, zawsze, ale to zawsze możesz na mnie liczyć. Chciałbym aby było jak dawniej...-udało mi się powiedzieć, chłopacy mnie przytulili i zaczęła lecieć melodia they don't know about us. Nie gramy tego na koncertach, ale chciałem to dla niej zrobić. Wszyscy się zgodzili więc byłem w raju. Do niespodzianki była jeszcze kolacja, ale to nie wypali. Dlatego za mnie pójdzie Harry z Angel.. Podczas występu wszyscy mieliśmy łzy w oczach i łamiący się głos. Nikt się nie spodziewał, że Lily znaczy tyle dla nas. Że jej wyjazd tak nas dotknie. Po mojej wersje musiałem zejść ze sceny. Zrobiło mi się słabo, ryczeć mi się chciało.. Specjalnie dla niej to miało być, a teraz śpiewam dla niej, chodź nawet nie wiem czy to zobaczy. Gdzieś tam jest mała nadzieja, że może to żart, że jak wrócę do Londynu ona będzie na mnie czekała, że wróci z Ameryki.. Teraz jakoś muszę pokazać, że daje radę, że jestem silny, a zarazem tęsknie za nią. Zrobię wszystko, aby ona wróciła. Nawet jeśli przez to miałbym odejść z zespołu.
----------------------------------------
buu.. słabo wiem. Miało być inaczej, ale przez to wolne, to wena mi lekko wyparowała. W kolejnych rozdziałach Lily nie będzie. Będą jedynie perspektywy przyjaciół, głównie Nialla. Teraz jest pytanie, czy wróci? Kiedy? I co spowoduje, że wróci? :P Ale to w następnych rozdziałach. Następny przewiduje w weekend, ponieważ w tyg nie mam czasu..;x
Dziękuje za przeczytania i mam nadzieję, że chodź trochę wam się podoba rozdział. :)



środa, 7 sierpnia 2013

NOTATKA CZ2

Wyjazd do Londynu zaliczam jak najbardziej do udanych. Uwielbiam Londyn i szykuję się na wyjazd tam po maturze, czyli w maju! Ale też tak jakby w formie odpoczynku, stały Londyn jeszcze nie.. Co z rozdziałem? Nijak..;c Nie mam kiedy usiąść i napisać, jak jestem w domu, to zazwyczaj robię coś innego, albo po prostu mi się nie chce.:) Dlatego rozdział będzie napisany na początku września!! Teraz mam dużo imprez urodzinowych, są wakacje i takie tam. Mam nadzieję, że was jakoś nie zraziłam czy coś i wpadniecie jeszcze tu kiedyś. x 
DO WRZEŚNIA <3

wtorek, 16 lipca 2013

NOTATKA

Pierwsze co chciałam wam napisać, to czemu nie ma rozdziału. Otóż dlatego, że nie spodziewałam się, że tyle czasu zajmie mi przygotowanie do wyjazdu. Bym musiała to pisać po 00 i na szybkiego, a tak to stwierdziłam, że napiszę po powrocie. Bardzo, a to bardzo was przepraszam. Mam nadzieję, że was tak nie zraziłam tym. ;c Nawet nie wiecie jak mi głupio z tego powodu.. Ale miałam dzisiaj tyle na głowie, że szkoda gadać. OBIECUJĘ, WRACAM I PISZĘ ROZDZIAŁ!

Kolejna, to gdzie jadę? Jadę do mojego kochanego braciszka z siostrą na 2 tygodnie do..
Tak, bardzoo się cieszę!:D Nawet nie wiecie jak. 2 tyg to szaleństwo, ale kocham to <3 Może złapię trochę weny. :) 
Więc jeszcze raz Was przepraszam za brak rozdziału.
Widzimy się na początku sierpnia. Czekajcie i  nie uciekajcie. Kocham was i dziękuje za wszystkie komentarze i wejścia, to dla mnie dużo znaczy. Dziękuje i udanych wakacji. :)

niedziela, 14 lipca 2013

44 Rozdział

Chyba tak jak planowałam, koniec będzie przy 45 rozdziale. Koniec nie opowiadania, tylko chwila wolnego-do sierpnia. Nawet nie wiecie jak się cieszę, bo od pierwszego rozdziały już wiedziałam co ma być w tych teraz obecnych momentach :) Dzisiaj rozdział, jutro(poniedziałek) i przerwa. Będziecie mili chwile spokoju ode mnie. :P Miłego czytania. xx
----------------------------------------------------
Rozdział 44
Wiedziałam, że wizyta u p.dyrektor nie będzie czymś miłym. Miałam ochotę odwrócić się do Mike i strzelić mu za to co powiedział. Czy moje życie ma tak wyglądać, że nawet ludzie, że szkoły będą gadać takie bzdury? Bzdury bzdurami, ale mimo to boli to. Wiedziałam, że on jest kretynem, ale nie sądziłam, że może posunąć się tak daleko. Dyrektorka kazała zostać Mike'owi chwile na korytarzu,a do gabinetu poprosiła tylko mnie i Eda, właściwie za co, to nie wiem. On stanął w mojej obronie więc jemu nie należy się kara..
-Przepraszam pani dyrektor, ja nie chciałem, ale on oferował Lily coś... nie mogłem tak tego olać- zaczął tłumaczyć się Ed
-On mówi prawdę, proszę go oszczędzić.-prosiłam dyrektorkę
-Wiem wszystko. Także wiem jaki jest Mike, bez postawy by nie oberwał. Mam inną sprawę. Jak zapewne wiecie ostatnio dość sporo czasu przyglądałam wam się, w sensie uczniom. Nasza szkoła dostała rewelacyjną propozycje dla 2 uczniów. Jest możliwość wyjechania do Ameryki do szkoły. Muszą to być uczniowie dobrzy, wiecie, żebyśmy sobie złej opinii nie wyrobili..-zaczęła, ale po słowach szkoła w Ameryce wyłączyłam się. Moim największym marzeniem, była nauka w prestiżowej szkole tańca. Tam bym miała możliwość na wybicie, nauczenie się do perfekcji wszystkich stylów tańca, coś wspaniałego, że akurat tą propozycje składa nam. Jakbym śniła.-... i jak był tu dyrektor z Ameryki na zaliczeniach semestralnych to stwierdził, że 2 uczniów może przyjąć. 
-Ale, że my mamy jechać?-zapytałam zdziwiona
-Słuchałaś mnie Lily w ogóle?
-Tak, tak. Po prostu ciężko mi w to uwierzyć..
-A co z zaliczeniami, flash mob, zaliczenie na koniec roku no i nasza kara..--zaczął Edy
-Dlatego pytałam was co i jak, ale wy tak przekładacie to, że pożal się boże. Ale ustaliłam z waszą nauczycielką, że skoro tam będziecie, będziecie mieli swoje zaliczenie. Macie czas do środy podjąć decyzje w innym przypadku, będę musiała kogoś innego znaleźć.
Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Możliwość nauki w Ameryce. Coś pięknego. Spełnienie moich marzeń, ale.. no właśnie, jest ale. Zostawimy grupę w najgorszym czasie, bo najwięcej wtedy pracy jest i Niall.. Kurczę, serio trzeba to porządnie przemyśleć. Kiedy wyszliśmy z jej gabinetu nie mogliśmy słów wydusić siebie, byliśmy tacy podekscytowani.
-Nie wierzę... to chyba sen. Przywaliłem kretynowi, a dostałem taką propozycję wow-mówił Edy
-Nic nie mów. Chciało by się pojechać tylko co z grupą, co z ..
-Co z Niallem. Wiem, że go kochasz i ciężko będzie, dlatego pozwalam ci zdecydować co z wyjazdem. Mi to tak na prawdę mocno nie robi, po prostu dobra okazja do nauki. Ale wiem, że podejmiesz słuszną decyzję, w końcu grupa bez nas zginie, albo nie spełnimy swoich marzeń. Trudna decyzja
-Dzięki Edy, nie ma co pomogłeś jak cholera..A ty co? Też masz dziewczynę, byś musiał ją zostawić.
-Zerwaliśmy kilka dni temu..
-CO?!
-Nie chciałem się chwalić bo nie ma czym.. wyprowadziła się i koniec. 
-Przykro mi..
-Przestań, są tego plusy, mogę teraz spokojnie żyć, bawić się i nie słuchać tych jej ciągłych podejrzeń o zdradach i tam wiesz..
-Wiem coś o tym. Niall jest taki sam. Nom stop widzi zdradzę..
-To witaj w klubie, albo nie, bo ja już jestem WOLNY-przeliterował ostatni słowo
Cudownie, teraz ode mnie zależy wszystko. Jeśli pojadę spełnię swoje największe marzenie, będę miała możliwość nauki z najlepszymi choreografami, no, ale zostawię grupę na pastwę losu, zostawię Nialla, zostawię rodzinę, przyjaciół. Jeśli za to zostaniemy, Ed ze mną nie spełni swoich marzeń, ale będę miała przy sobie Nialla. Strasznie trudna decyzja i czas do środy. Nie wiem kompletnie co o tym wszystkim myśleć. Przecież jak Niall sie dowie, to załamie się i zacznie ściemniać, że mam jechać, bo trzeba spełniać swoje marzenia, bo przecież nie powie, zostań ze mną. Sama mu każę chodzić do fanów, zostawać dłużej po koncertach, nawet jak mówi, że nie pójdzie na wywiad, a wpadnie do mnie to mu na to nie pozwalam. Jezu, jakie ciężkie życie. Tak i tak będzie źle..

*PO SZKOLE
Caluśki dzień w szkole myślałam o tym wyjeździe. Oczywiście wszyscy nam gratulowali i takie tam, tylko szkoda, że nie wiem co mam robić. Wychodząc ze szkoły od razu dostałam telefon od Nialla, mam nadzieję, że nic nie wie..
-Hallooo? No cześć kochanie.
-Liluś, nie wiesz nawet jak tęsknie za tobą. Pustka kompletna..-mówił, fajnie było usłyszeć jego głos
-Też tęsknię. Ale jeszcze trochę i się widzimy.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, niespodzianka dla ciebie prawie gotowa.
-Przestań już z tą niespodzianką. Wystarczysz mi ty.
-Wiem wiem. A jeszcze jedno.-powiedział już dość smutno-widziałem artykuł.. nie przejmuj się
-Nie zdążyłam go jeszcze zobaczyć, ale pewnie p.Eva zda mi relacje.. a co tam jest.
-eee..-jąkał się
-no mów..
-napisali wszystkich chłopaków i stwierdzili, że z każdym idziesz do łóżka i takie tam wiesz..
-a to wiesz już skąd Mike wziął takie propozycje.-powiedziałam sobie pod nosem
-jakie propozycje?! Lily, jeden słowo, a jestem u ciebie, nie ważne że dzisiaj mamy koncert.
-NIALL! Nic, wszystko w porządku. Nie waż się przyjeżdżać, bo zabiję, serio. 
-LILY!!-ktoś krzyczał za mną...był to Ed
-Kochanie jak muszę kończyć, pogadamy później co?
-dobrze.. kocham cię i nie spróbuj mi nie przyjechać
-tak tak. pa, buziak
-dziewczyno, gdzie ty tak pędzisz-podbiegł do mnie zdyszany przyjaciel
-sama nie wiem. Coś się stało?
-byłem jeszcze u dyrektorki spytać się o szczegóły nie? I mówi, że jak podejmiemy decyzję, to w piątek mamy wylot.-po tych słowach zatrzymałam się i nie mogła wydusić z siebie słowa..-Lily.. coś się stało?
-W ten piątek.?!
-No tak. A co?
-kur..w piątek miałam do Nialla pojechać do Australii.-powiedziałam i złapałam się za głowę, kolejny powód dlaczego nie mogę jechać. Obiecałam mu, że będę, jeszcze ta niespodzianka..
-ups.. nie wiem co mam powiedzieć. To może powiedźmy jej, że niestety nie możemy jechać i już
-a twoje marzenie?
-trudno, mam ich wiele, mam jeszcze przed sobą kilkanaście lat życia, może jeszcze uda mi się spełnić.
-wiesz co, nie mówmy jeszcze. Powiemy w środę ok?
-To ty się jeszcze zastanawiasz?!-zrobił zdziwioną minę
-chodzi o nasze marzenie prawda? Właśnie, więc.
-Ok, rób co chcesz, tylko zrób tak abyś nie żałowała tej decyzji.
-nie ważne co zrobię i tak będę więc.. Gorzej być nie może już nie?
-no chyba-powiedział z uśmiechem. 
Przyjaciel odprowadził mnie wieczorem do domu, bo stwierdziłam, że jak mam iść do domu i słuchać p.Evy i jej głupot to wole w ogóle nie wracać do domu. Na szczęście Ed chętnie zgodził się na spędzenie ze mną dnia. Było fajnie nie powiem, że nie, spacer, lody, kino. Czułam się jak dawniej. Teraz jak idę gdzieś z nim to co chwile są fani. Dopiero w domu zdałam sobie sprawę, że ten dzień z Edy'im, może być złym pomysłem, ponieważ Niall na drugi końcu świata, a ja tu spędzam miło czas z kolegą. Ja i Edy wiemy, że to zwykły przyjacielski spacer, ale inni ludzie nie. Gdy tylko weszłam do domu zostałam zbombardowana przez mamę Michaela jakimiś głupimi domysłami jej:
-Młoda damo, twój chłopak wyjechał, a ty już się zabawiasz z innym-rzuciła w moją stronę
-to mój przyjaciel
-Poprzedni też byli twoimi przyjaciółmi, a skończyło się inaczej.
-MAMO!-wrzasnął Michael.
-Co mamo, mamo.. Skoro dziewczyna nie chce być na pierwszych stronach gazet musi unikać takich rzeczy.
-A co mam zerwać kontakt z przyjaciółmi, iść do szkoły dla dziewczyn, chodź nie, bo wtedy uważali mnie za lesbijkę..Wie pani co, może pani nie wtrącać się w nie swoje sprawy. Dziękuje, że pani się mną tak interesuje, ale jednak wydaje mi się, że dam sobie sama radę. 
No po prostu nienawidziłam tej kobiety. Wcześniej też była wredna, ale teraz to demon w nią wstąpił. Nawet odechciało mi się jeść wspólnie z nimi kolacji, dlatego poszłam od razu po tej małej sprzeczce do swojego pokoju. Tam weszłam sobie na lapka i oczywiście facebook i twitter. Cały twitter zawalony dzisiejszym artykułem.. Znowu zaczęły się na mnie pociski. Patrzałam tylko na ekran i dziwiłam się jak ludzie mogą wierzyć we wszystko co tam jest napisane. Także szalał kolejny temat, dzisiejszy dzień z Edy'im. Nie długo chyba nie będę mogła wychodzić z nikim... I właśnie dlatego zastanawiam się czy nie wyjechać, może odpoczęłabym od tego wszystkiego. Tylko szkoda przyjaciół i rodziny, ale jak ma tak być, że przeze mnie się kłócą inni i o mało co nie zrywają ze sobą to serio wolę wyjechać. 

*
Kolejny ciężki dzień minął. Trzeba było zmierzyć się z kolejnym atakiem fanów. Fani zrobili mi raport z kim byłam i z kim teraz 'świruje' i ile osób przeze mnie prawo zerwało Liam z Dani, Harry z Angel, Kris z Meg, ale nikt nie widzi ile wszystkim pomogłam. Dlatego od rana już miałam dołka, nawet przed Niallem udawałam, że wszystko jest w porządku, chodź i tak wczoraj wieczorem zrobił mi małą awanturkę, że nie podoba mu się to, że spędzam cały dzień z Edym. To tak samo mogłabym powiedzieć, że nie podoba mi się, że spędzam tyle czasu z fanami, ale nie powiem. Ale przeprosił mnie i stwierdził, że Edy to spoko koleś. No, ale musiał i tak zrobić aferę, jak to Niall. Miałam tego dnia po prostu dosyć. Za to przychodząc do domu czekała mnie niespodzianka. Wchodząc do domu Ally z Michaelem lekko się kłócili, chyba bo mówili dość głośno, a nie chciałam przerywać..
-Nie uwierzysz co ci pieprzeni sąsiedzi wygadują!-mówiła Ally, stałam za ścianą i słuchałam
-Kochanie, ale spokojnie, wiesz, że w ciąży nie możesz się denerwować..
-Czy ty mnie słuchasz?! Wiesz co oni powiedzieli? Że Lily to suka, że nie podoba się im, że taka osoba tutaj mieszka.. A wiesz co dodali jak już zaczęłam się z nimi kłócić?! Że ona musi brać od kogoś przykład i może to ja ją tego nauczyłam i może też te dziecko nie jest twoje!-powiedziała Ally i wybuchłam płaczem, nie mogłam tego słuchać, wybiegłam przed dom i sama się rozryczałam. Jak ludzie mogą być tak podli? Jeszcze wciągają w to wszystko moją rodzinę. Wystarczy, że ja nie mam tu życia. Mogłam się spodziewać, że na zebraniu dzielnicy ten temat się naruszy, w końcu tacy plotkarze tu mieszkają.. Ale czemu winna jest Ally?! Jak oni śmieli powiedzieć, że to dziecko nie jest Michaela. Kiedy tak ryczałam podszedł do mnie Peter sąsiad obok, młody chłopak..
-Słuchaj.. przepraszam cię za moją mamę, to ona najwięcej mówiła..-mówił chłopak, próbował mnie pocieszyć, mimo że miał matkę głupią, on sam był fajny, bardzo sympatyczny
-Czym ja sobie na to zasłużyłam, kiedy w końcu jestem szczęśliwa, mam wspaniałego chłopaka, życie mi się układa, to próbują mi to wszyscy zniszczyć, a co najgorsze niszczą też życie moim przyjaciołom i rodzinie-mówiła becząc
-wiem, ludzie są podli. Zazdroszczą ci, że masz lepsze życie od nich i tyle, ale nie możesz się poddawać, nie teraz, przecież już tyle przeszłaś..
-Może czas się poddać, bo najwidoczniej nigdy nie wygram..
-Daj trochę czasu
-Ale ileż można, mam do starości czekać? Chodź wtedy będzie, że ktoś umarł przeze mnie..
-To co zamierzasz?
-Nie wiem, może wyjadę do tych pieprzonych stanów i zniknę z życia wszystkim.
-A co z Niallem?
-Myślisz, że on przeze mnie nie cierpi? Jak czyta to wszystko o mnie, jak nie którzy wyzywają go, że jest ze mną.. 
-Zadzwoń może do niego?
-O nie! Przecież on przyjedzie tu..
-No i..?
-No i to, że ma tam koncerty, a jego marzeniem jest to, żeby śpiewać, nie mogę mu tego odbierać, bo ja nie radzę sobie z życiem.
-Coś mi się wydaje, że jego marzeniem jest to, żeby ty była szczęśliwa i..
-PETER DO DOMU, BO TA ZDZIRA I CIEBIE WYKORZYSTA I ZOSTAWI!!-darła się mama chłopaka.. odwróciłam głowę w drugą stronę i łzy same leciały mi po policzku. Nawet już nie miałam ochoty uśmiechać się..
-i.. zastanów się porządnie zanim podejmiesz decyzje, bez sensu, żebyś psuła sobie życie. Cześć i nie przejmuj się moją mamą, nie długą się wyprowadza więc jedej wariatki mnie-powiedział z uśmiechem i ruszył w kierunku domu. Pewnie nie chciał, żeby ona tu przyszła, więc dlatego poszła. Zostałam znowu sama, jak ten palec. Siedziałam na tym ganku i ryczałam. Nigdy nie myślałam, że ludzie mogą być aż tak podli.. Chyba jednak serio zdecyduje się na ten wyjazd, może przynajmniej inni odczepią się od moich najbliższych.

*
Po kilku godzinach siedzeniu na ganku i ryczenia wróciła mama do domu. Nie wiedziała co się stało, gdy jej opowiedziałam wszystko, dosłownie wszystko załamała się. Wiedziała, że jest źle, ale nie sądziła, że aż tak. Zaproponowała mi na jakiś czas przyjechać do niej, ale jakoś nie chciałam..
-Kochanie, a co z tą Ameryką?-zapytała mnie
-Nie wiem. Chciałabym wyjechać, bo to moje marzenie i może odpoczęłabym tam od wszystkiego, ale z drugiej strony zostawić wszystko?
-Wiesz, czasem trzeba rzucić wszystko, aby spełnić marzenie i w końcu być szczęśliwi. Ale patrz z drugiej strony, jak wyjedziesz Niall ci nie ucieknie, przyjaciele zostaną więc..
-No niby tak, ale jak mam być z Niallem? Ciężko tak będzie.
-Nikt nie powiedział, że w życiu jest łatwo i sama widzisz. Trzeba w życiu podejmować decyzje i zazwyczaj jest tak, że nie ważne jakbyś nie zrobiła to zawsze będzie coś co będzie próbowało cię zatrzymać.
-Ale ile ludzi bym uszczęśliwiła jakbym wyjechała, no i może Niall znajdzie sobie kogoś lepszego, kogoś kogo fani polubią.
-O nie moja droga, tak nie może myśleć, Niall cię kocha, on wie o tym wyjeździe?
-Nie.. ale wiem, że chciałby żebym pojechała, ale wiem, że wtedy by cierpiał..
-Ale jak zostaniesz to ty będzie tu cierpieć,
-Czyli mam wyjechać?
-Tego nie mogę ci powiedzieć, ale nie ważne co zrobisz będzie cię wspierać. Wiesz co? Już od małego pamiętam, że jak usłyszałaś gdzieś muzykę to tańczyłaś. To było takie zabawne
-Najwidoczniej od małego wiedziałam co chce robić.
-A wiesz co powiedziałaś gdy miałaś 8 lat?
-nie wiem..
-wyjadę do Ameryki i zostanę najlepszą tancerką na świecie.-powiedziała, a ja zaśmiałam się. Dziwne, że już jako dziecko miałam takie marzenie.
-Dzięki mamo
-Nie ma za co.
Chyba potrzebowałam takiej rozmowy, ale..  dalej nie byłam pewna czy wyjechać czy nie. Po włączeniu sobie jakiegoś występu chłopaków myślałam. Może serio będzie lepiej jak wyjadę, właściwie.. w życiu trzeba podejmować i złe decyzje, może w końcu czas aby źle coś zrobiła.. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do Edy'iego
-Edy? Chce jechać do Ameryki, ale pod jednym warunkiem, NIKOMU nie mów, że wyjeżdżamy, Niall nie może się dowiedzieć... nie wiem właściwie.. tak będzie lepiej... wiem, wiem, ale nie wiem już co robię dobrze, a co nie.. Widzimy się jutro w szkole. Cześć
Uf, podjęłam ciężką decyzję, wyjeżdżam. Jak mam uszczęśliwić dużo ludzi to lepiej. Teraz może przeze mnie nie będą cierpieć najbliżsi. Na Ally nie będzie plotek, a na chłopaków nie będzie, że każdy do mnie zarywa. Skończą się kłótnie, skończy się wszystko..

*
Środa. Nikomu nie powiedziałam, że wyjeżdżam, nikt też nawet nie pytał. Nawet Ally nie mówiłam, bo wiedziałam, że zaraz zadzwoni do Nialla lub coś, a co najgorsze zacznie panikować, a dla dziecka to nie dobrze. Wolałam zatrzymać tą decyzję dla siebie. Pani dyrektor się ucieszyła, bo jak twierdziła, byliśmy jedną z najlepszych par tanecznych w szkole. Szkoda tylko że moje życie nie jest najlepsze.. Po lekcjach brałam Edy'iego i tańczyliśmy w piwnicy. Ratowaliśmy przyjaciół przed klęską. Nagraliśmy dla nich 2 układy, jeden na flash moba, 2 z choreografią karną. Chciałam, aby zrobili to jak najlepiej.. Chodź i tak jak Angel dowie się, że zostawiłam ich załamie się, a nie chce już mówić o Niallu, chyba najbardziej mi go szkoda. Nie powiedziałam mu, bo rzucił by wszystko i przyjechał, a nie chce tego. Wiem, głupie podejście, ale co zrobić. Czas na zmianę życiową, oby na lepszą.
---------------------------------------------------------
W jutrzejszym rozdziale będzie pożegnania głównie. Trochę smutny będzie koniec, ale co zrobić. Miał być dłuższy rozdział, ale wyszło jak wyszło. Jutro przed 14, albo wieczorkiem będzie rozdział. A wtorek wylot do Londynu <3

sobota, 13 lipca 2013

43 Rozdział

SOBOTA, jeszcze trochę i wyjazd. Nie mogę się doczekać. Odpocznę i może nabiorę weny. Co do rozdziału, obiecałam, że pojawi się dzisiaj i jest. Teraz sobie tak to wyobraziłam i stwierdziłam, że ciężko będzie, ale dam radę! Więc teraz miłego czytania. xx
---------------------------------
Rozdział 43
Gdy tylko zobaczyłam, że Niall stoi i przygląda się nam myślałam, że krew mnie zaleje. On po prostu przechodził sam siebie. Nie wiem o co mu chodzi, skoro dziewczyny powiedziały, że się myli i Kris nic nie knuje. Z każdym dniem myślę sobie po co on jest ze mną, skoro mi nie ufa, przynajmniej tak się zachowuje. Wyszłam przed szkołę wnerwiona jak nigdy, bo ileż można tłumaczyć chłopakowi, że może mi ufać i nie lgnę do każdego chłopaka!
-Kochanie przyjechałem po ciebie-mówił chłopak z uśmiechem
-Przyjechałeś? godzinę za szybko...
-tak? no popatrz jaki ja jestem nieogarnięty.-dalej brnął jakby nic się nie stało, udawał głupiego, myślał, że się nie domyślę o co mu chodzi
-długo tak będziesz udawał kretyna?
-czyli wiesz?-zapytał i złapał się za głowę
-nie jestem głupia, ale chyba zdążyłeś to zauważyć. Dam ci małe kazanie i nie radze ci go przerwać.-powiedziałam ze sztucznym uśmieszkiem, on wiedział, że to znaczy będzie źle-mój kochany, ile razy mam ci powiedzieć, że nigdy nie myślałam o zdradzie i nie myślę. Jeśli dalej będzie tak się zachowywał i wymyślał te debilne pomysły to stracisz coś na czym ci zależy, no chyba że chcesz. Powiedz, przynajmniej nie będziesz musiał się męczyć ze mną i nie skończyła-powiedziałam, bo chciał przerwać-jak skończę dam ci powiedzieć. Więc dochodząc do sedna sprawy radzę ci teraz zejść mi drogi i jechać do domu, do chłopaków, do fanów gdziekolwiek i nie pokazywać mi się jak na razie na oczy. Wkurzyłeś mnie, brawo. Mój chłopak zamiast mnie wspierać w tym trudnym okresie dla mnie to sam mnie dołuje, brawo. Nie ma co jesteś kochany. Chcesz coś dodać?-zapytałam, ale liczyłam, że nic nie odpowie. I tak jak myślałam nic nie miał mi do powiedzenia. Chyba nie sądził, że jestem do tego zdolna. Może teraz da mu to coś do myślenia. Myślę, że nie powiedziałam zbyt ostro czy coś, ale może dzięki temu opanuje się trochę. 
-przepraszam.. Jestem gówniarzem, który jest cholernym zazdrośnikiem, trudno. Cześć, jeśli nie miałabyś nic przeciwko wpadnę do ciebie jutro przed wyjazdem, no chyba, że nie chcesz mnie widzieć?-zapytał ze łzami w oczach
-rób co chcesz, ostatnio i tak robisz co chcesz, nie ważne co powiem. Miłego dnia.
-Pa..
Ryczeć mi się chciało. Widok Nialla z łzami w oczach to był straszny widok, ale zasłużył na trochę ostrych słów. Przesadzał ostatnio, musi się opamiętać i zapamiętać, że jestem jego dziewczyną, dziewczyną, której może ufać. Nawet jak będzie na drugim końcu świata, nawet jak będą wszystkie gazety pisać o mnie, że niby jak z kimś. Jakoś chyba nigdy nie przywyknę do tego, że jestem w centrum zainteresowania, chyba bardziej podobało mi się, życie zanim poznałam chłopaków. Mogłam spokojnie wszędzie iść, spotykać się z przyjaciółmi, a teraz? Wszędzie widzą zdradzę, nawet moi przyjaciele..Gdyby nie ta pomoc Krisowi poszłabym do domu i miała wszystko w dupie. Może uda mi się wszystko szybciej skończyć i mieć wolny dzień. Umawialiśmy się, że po 3h będziemy ćwiczyć, a wychodzi, że całe popołudnie nam to zajmuję. Idąc w stronę sali wybiegł z niej Josh.
-Lily mam już dość patrzenia, jak z każdym kłócisz się o Krisa i Meg.-mówił dość szybko
-Uwierz, że ja też. Nikt nie rozumie, że to po prostu próba. Jak możesz wracajmy i dokończmy to co zaczęliśmy-mówiła i minęłam go i ruszyła do sali
-NIE!-krzyknął, odwróciłam się w jego stronę i pomału podeszłam do niego-Chodzi o to, że wszyscy mieli rację, tym razem to ty się myliłaś..
-słucham?! Możesz mówić jaśniej?!
-eh. Tak na prawdę choreografie na zaliczenie mamy przygotowaną. Kris wymyślił sobie, że dzięki temu może znowu coś z nim. Nie mogliśmy się sprzeciwić..
-Czekaj? Czyli mnie okłamaliście. Wiedzieliście wszyscy, że coś knuje?
-Ja tylko wiedziałem o tym. Nie mówiłem Niki, bo nie chciałem jej denerwować, a teraz nie mogę patrzeć, jak moim przyjaciołom niszczy się związek przez tego kretyna. 
-Cudownie, nie mogłeś tak od razu?!-wydarłam się..-A co z Miki?
-Poprosił ją, żeby udawała, że jest chora, żeby on mógł z tobą tańczyć..-i po ty słowach już nic nie chciał mówić. Było mu tak głupio, że oszukał własną przyjaciółkę. Miałam mu za złe, bo przez niego kłóciłam się ze wszystkimi.
-Rewelacyjnie. Dziękuje ci przyjacielu. Nie ma co jesteś dobry.-powiedziałam sarkastycznie i skierowałam się sali. Gdy wszyscy zobaczyli mnie od razu ustawili się do próby. Nie miałam pomysłu jak upokorzyć Krisa, kretyna przez którego o mało co nie zerwałam z miłością mojego życia. Przecież jakbym zerwała z Niallem on by nie żył. Dlatego mu też postanowiłam wygarnąć. Podszedł do mnie i objął mnie w pasie tak jak miała zacząć się choreografia, ale odepchnęłam go od siebie i zaczęłam mówić:
-Jesteś palantem wiesz? Debilem, który sam już nie wie co ma robić. Małe dziecko, któremu trzeba od nowa pokazać życie. Co tak na mnie patrzysz jak na debila? Myślałeś, że się nie dowiem. Gratulacje pomysłu. Nie wiem jak mogłam być z takim kretynem jak ty. Jesteś... nawet nie znam słów, żeby wyrazić swoje myśli. Zniszczyłeś raz mi życie, a już drugi raz ci nie pozwolę. Widzisz, miałam do ciebie pewne zaufanie, że Meg jest ciebie warta, ale gówno, myliłam się. Wszyscy mieli rację, mówili mi, ale ja nic, wierzyłam chodź odrobinę, że zależy ci na zaliczeniu choreografii, ale się myliłam. Najwidoczniej jestem tą głupią dziewczyną, która wierzy, że ludzie się zmieniają. Teraz przez ciebie zmieniam się na gorszę, zanim ktoś poprosi mnie o pomoc zastanowię się czy warto i zapamiętaj, nie ważne co by się działo zapomnij o mojej pomocy. Nie radzę wysyłać nawet Josha, bo nie pomogę. Miałeś okazję pokazania raz, że się zmieniłeś, ale zawaliłeś. Na własne życzenie. Szkoda tylko, że twoi znajomi też na tym cierpią. Cześć powodzenia na zaliczeniu.-powiedziałam, wzięłam torbę i wyszłam z sali. Nie chciałam już z nikim rozmawiać. Tak się dać nabrać. Te wszystkie jego słowa, że potrzebuje pomocy, że jestem wspaniałą to były jednym wielkim kłamstwem. A to ja uważałam, że wszyscy na głowę upadli, że on coś knuje. A wyszło, że to ja mu niepotrzebnie zaufałam. Gdyby Josh nie powiedziałby mi tego, nie wiem do czego by doszło, co on planował. Nie potrzebnie tylko tak nagadałam Niallowi, miał prawo być zazdrosny. Jeszcze miał rację, żeby mu nie ufać. Zapatrzona w siebie dziewczyna, wiedząca wszystko najlepiej-ja. Ciekawe co teraz będzie. Niall i reszta wyjeżdżają jutro rano, a ja zostaję sama tu. Mam przyjaciół, rodzinę, ale to nie to samo co oni. Oni odmienili moje życie. Może nie zawsze na lepsze, ale są momenty przez które płaczę, bo cieszę się, że ich mam. Szkoda tylko, że nie zawsze ich słucham. Mam nauczkę na przyszłość.

*DOM
Gdy tylko weszłam do domu od razu usłyszałam głos.. Głos mamy Michaela. Nie przepadałam za nią, bo uważała się za najlepszą, za wszechwiedzącą, za panią domu. Wszystko musiało być tak jak ona chce. Umiała też nieźle dogryźć ludziom. Sam Michael za nią nie przepadał, ale to jego mama. Na szczęście wizyty robiła bardzo rzadko. Mieszkała w innej część Anglii i jak sama twierdziła, Londyn to nie miasto dla niej. Głupia kobieta. Gdy tylko weszłam w głąb domu i ją zobaczyłam wiedziałam, że będzie nie miło. Zapomniałam dodać, że ta baba czyta wszystko, więc na pewno zainteresowała się mną..
-Dzień dobry, a pani nie miała być jutro?-zapytałam z uśmiechem, być miła to postawa, chodź po dzisiejszym dniu ciężko jest. Najpierw kłótnia z Niallem potem z Krisem, jeszcze ona teraz
-Michael po mnie przyjechał i wyszło, że dzisiaj jestem. Twoja siostra powiedziała, że będzie miło jak przyjadę więc oto jestem-powiedziała gestykulując rękami-a tak poza tym bogate życie towarzyskie masz. Tyle chłopaków mieć ojojj ta dzisiejsza młodzież-zaczęła mówić, już miałam zaciśniętą pięść, ale Ally złapała mnie za rękę i przerwała wrednej małpie
-Same bzdury tam piszą, muszą jakoś się utrzymać, więc wymyślają. Lily jedynie jest z Niallem i tak będzie na zawsze..-mówiła siostra, ale te babsko jej przerwało
-Ale wygląda bardzo realistycznie i..-nie wytrzymałam wybychłam
-Nie jestem zdzirą, świat ze mnie robi kogoś kim nie jestem. Kocham Nialla tak samo jak pani syn kocha Ally, więc proszę odpuścić te zbędne komentarza. Jak ma pani do mnie jakieś pytanie proszę zadać. Może pierwsze z iloma facetami spałam co? Bo ostatnio taki artykuł był. A może kim jest Kris? Odpowiem pani, Kris to największy kretyn na świecie, była moja miłość i pomyłka życiowa. Coś jeszcze, bo były tysiące tych artykułów! Przepraszam, ale wychodzę, do widzenia.-krzyknęłam i wybiegłam z domu. Ally pewnie się załamała, nigdy nie widziała mnie w takim nerwie. Ale ileż mogę udawać i sztucznie się uśmiechać. Koniec z tym. Pewnie mama Michaela teraz mnie nienawidzi, ale mam to gdzieś, może w końcu ogarnie się i pewne sprawy zatrzyma dla siebie i przestanie plotkować. Poszłam sobie do restauracji, do piwnicy potańczyć. Tam schodził ze mnie nerw. Mogłam pokazać siebie i nikt mi nie mówił co jest źle, co robię źle. Bo w tańcu można pozwolić sobie na luksus bycia sobą. Dlatego moim największym marzeniem jest być tancerką, wyjechać gdzieś i studiować w najlepszej szkole tańca. Chodź moje wyniki ze szkoły nie są najlepsze i mogę sobie jedynie pomarzyć. Gdyby nie liczyły się te głupie przedmioty tylko sam taniec większe bym miała szanse dostania się na jakieś dobre studia, a tak dupa.

Wieczór. Nie sądziłam, że tak szybko zleci mi czas. Choreografia do flash moba była w połowie poprawiona. Już kiedyś mieliśmy ułożoną wystarczyło powtórzyć, ale jak mam dołka to lubię sobie pozmieniać. Wydaje mi się wtedy, że wtedy wychodzą lepsze choreografie. 
-Lily.. mogę?-zapytała Niki niepewnie, stała na schodach i przyglądała mi się, nawet nie wiem od kiedy.
-Pewnie.
-Josh mi powiedział o dzisiejsze akcji. Przykro mi. Gdybym wiedziała powiedziałabym ci, wiesz o tym prawda?
-Pewnie Niki, powinnam was wszystkich przeprosić, ostrzegaliście mnie, a ja was nie posłuchałam. Gdybym was od początku słuchała nie doszło by do tego i nie pokłóciłabym się z Niallem..
-Właśnie Niall.. Był u mnie dzisiaj..
-Przesadziłam co?
-Moim zdaniem nie. Teraz dopiero uświadamia sobie, że traci to co jest dla niego najważniejsze czyli ciebie. Gdyby nie był tak cholernie zazdrosny nie ja bym tu siedziała tylko on. Siedzi u nas w domu jakbyś chciała z nim pogadać..
-Jakoś nie mam ochoty. Nie mam ochoty na nic. Jeszcze te babsko przyjechało.
-Babsko, mówisz o swojej mamie?
-nie.. o mamie Michaela. Rozumiesz, że ona wierzy plotkom i tym brukowcom. Czekaj.. jak to ona powiedziała.. a.. mam bogate życie towarzyskie.
-wow. co za.. dobra nie klnę. Nie chcę nic mówić, ale mega niespodziankę przyszykował dla ciebie Niall, zazdroszczę ci. Szkoda, że nie jedziesz z nami na cały wyjazd tylko na weekend.
-Może ja z Niallem potrzebujemy tej przerwy?
-Ale tylko teraz prawda?!-zrobiła przerażoną minę
-Jasne, coś czuję, że i tak nie ledwo co wytrzymam to rozstanie.
-Nie mów nic o rozstaniu, jak Niall do nas wpadł zapłakany bałam się, że zerwaliście, sama już miałam łzy w oczach!-powiedziała, a ja zachichotałam, nawet nie wiem czemu. Niki była strasznie zabawna, uwielbiałam ją-Pamiętasz jak się poznałyśmy?
-No.. uratowałam cię przed kretynem Mikem.
-Nie.. w tej kawiarence, co wpadłam z Joshem. No i wtedy powiedziałam mu, że nie chce z wami siedzieć, a on że kiedyś mu za to podziękuje. No i chyba powinnam, bo dzięki mu mam najlepszą przyjaciółkę na świecie. No oczywiście ty i Angel.-powiedziała i mnie przytuliła
-Przestań! Bo będę ryczeć!
-I tak już ryczałaś dzisiaj, więc trzeba się raz a porządniej się wypłakać.
-Ostatnio to ja chyba za wszystkie lata płaczę..
-CO?!
-Nic nic. Chodźmy do domu, późno jest. Rano i tak wyjeżdżasz.
-Masz mi natychmiast powiedzieć!
-Chodź do domu, bo zadzwonię po Zayna-zaszantażowałam ją, wiedziałam, że pójdzie, bo boi się go.
-Dobra idę-powiedziała z uśmiechem. 
Można powiedzieć, że Niki poprawiła mi humor trochę. Ciekawe jak to będzie jak wyjadą. Przecież ja nie wytrzymam. Inna strefa czasowa. U mnie będzie dzień a u nich już noc. Może ten tydzień nie będzie taki zły jak mi się wydaje. No w końcu co może się stać w tydzień? Miło by było jeszcze, gdyby Niall przeszedł do mnie. Ale chyba to ja powinnam. Powinnam go przeprosić za wszystko, że mu nie wierzyłam w to, że Kris coś knuje. Może nie będzie na mnie taki zły?

*NOWY DZIEŃ
-Młoda damo, jakiś kolega do ciebie-usłyszałam głos. Ledwo co otworzyłam się w oczy i okazało się, że to mama Michaela, zrobiła mi pobudkę. Z trudem zwlokłam się z łóżka i zeszłam w piżamie na dół. Tam w salonie czekał na mnie Niall. Od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy. Nie spodziewałabym się, że przyjdzie. 
-Cześć-powiedział i mnie przytulił
-Cześć, myślałam, że nie przyjdziesz.
-Wariatko nie wytrzymałbym gdyby nie pożegnał się z Tobą. Mam dla ciebie bilety. W piątek wieczorem masz wylot.
-Dziękuje.
-Nie ma za co. A tak ten no.. to co to za miła pani?
-Te wredne babsko to mama Michaela nie pytaj o więcej proszę.
-Nie zamierzam, dobrze, że syna ma fajnego chodź to dziwne, że z nią wytrzymał.
-Pewnie go całymi dniami nie było w domu, ale nie mówmy o tym. Chciałam cię przeprosić, miałeś rację co do  Krisa, knuł coś, ale nie wiem co, w porę Josh mi powiedział.
-Wiem, Niki mi powiedziała. Nie jestem zły, miałaś prawo się wściekać na mnie. Gdybyś ty tak skradała się to był bym... nie to byłoby mi miło i wyglądało by to zabawnie.-zaczął się śmiać-ał!
-skończ. Ale obiecaj mi, że w tej Australii nie poznasz żadnej ładne dziewczyny
-Nie mam po co, bo najpiękniejsza dziewczyna stoi tuż przede mną-powiedział i cmoknął mnie w usta. To było tak miłe, że najchętniej nie wypuściłabym go z obięć i nie pozwoliłabym mu jechać tam. Ale to jego marzenie, więc nie mogę mu zabraniać spełniać marzeń.
-WITAJ KOCHANA RODZINKO!-wrzasnęła moja mama wchodząc do domu. Już przyjechała?! Coś czuję, że będzie wesoło z moją mama i Michaela.-nie uwierzycie, że jakiś kretyn stoi tu autokarem czy czymś i blokuje pół ulicy no ..o cześć Niall-powiedziała i ugryzła się w język, bo ten duży autokar był chłopaków-nie wiedziałam, że tu jesteś. Pewnie wasze to cudo. 
-Rozumiem, już zaraz znikam, przyszedłem się pożegnać-powiedział chłopak i przywitał sie z moją mamą
-Jak pożegnać?!
-No mamy kilka koncertów w Australii. Ale Lily przyjeżdża w weekend więc nic straconego
-No moja damo, takiego faceta mieć to skarb. Zazdroszczę was. Ale nic, gdzie reszta?
-em.. Ally z Michaelem pewnie zaraz zejdą, a mama Michaela w kuchni robi królewskie śniadanie..
-kurczee szkoda, że nie mogę zostać-posmutniał Niall
-ja tam na twoim miejscu bym skakała z radości, ale dobra.-powiedziałam i przytuliłam sie do niego, bo zaraz miał jechać. 
-Pa kochanie i do zobaczenia, przyjadę po ciebie na lotnisko.
-Okej. pa
Nie mogliśmy się rozstać. To chyba był pierwszy taki dłuższy jego wyjazd od kiedy jesteśmy parą. Nie wyobrażałam sobie jak ja wytrzymam tydzień czasu bez niego. Będzie mi brakowało tych jego awantur o chłopaków, jego śmiechu, jego wiecznego apatytu. Boże mówię jakby wyjeżdżał na pół roku.. Ale nie, będę na pewno tęskniła. 
Reszta dnia minęła dość pozytywnie. Spędziłam go w gronie przyjaciół. Niki z Joshem, Angel z Harrym i chłopacy wyjechali i zostali mi tylko garstka przyjaciół. Dobre i to. Nie miałam ochoty spędzać czas w domu z rodziną, może gdyby nie było tam mamy Michaela było by lepiej. Słuchać jej głupich teorii doprowadziło by mnie znowu do wybuchu. Mogę uznać, że ten dzień z przyjaciółmi pozwolił mi chodź przez chwilę nie myśleć o chłopaku. Wieczorem pozwoliłam sobie wejść na twittera. Nie miałam ochoty pisać więc tylko czytałam i o dziwo było mało o mnie plotek. Pewnie gdybym coś napisała zaczął by się sajgon, wolałam siedzieć cicho w internecie i nie wprowadzać nie potrzebnego zamętu.

*PONIEDZIAŁEK
-Pobudka, piękny poranek, słoneczko świeci, szkoda dnia!!-krzyczała mama Michaela, p.Eva. Było po 5, miałam budzik nastawiony na 7.. Za chwilę poczułam jak ktoś ładuje mi się do łóżka, tym kimś była Ally
-Ally masz swoje łóżko..-powiedziała, a raczej wybęłkotałam
-Wiem, ale tam siedzi tam ta wiedźma. Rozumiesz, że mam na 12 do pracy.
-A ja na 8 do szkoły. A zamknęłaś na klucz chociaż?
-Nie.. szlag!
-kochani wstawać, szkoda dnia na sen. Prześpicie pół życia. W trumnie się wyśpicie, ruszać pupcie i korzystać z dnia-powiedziała p.Eva i wyszła. Ale dzięki niej odechciało mi się spać
-Długo te babsko tu zostaje, bo chciałabym się kiedyś wyspać!
-Nie wiem, ale chyba wynajmę hotel dla siebie, albo w restauracji się prześpię-mamrotała Ally, ale nie szykowała się aby opuścić łóżko
Wstałam, ogarnęłam się i zeszłam na śniadanie o 6 rano. Nie mam kompletnie pojęcia co mam robić o tej porze, skoro do szkoły mam na 8. Może chociaż pozwoli mi coś powtórzyć, albo wymyśliła jakieś atrakcje. Kiedy zeszłam na dół na wszystcy siedzieli głową opartą o stół. Wyglądali jakby dzień wcześniej balowali. Chociaż pewnie jak nie lepiej wyglądam. P.Eva nie oszczędziła nikogo, nawet mojej mamy.
-No to co, idziemy biegać? Poranny sport dobrze nam zrobi.-rzuciłam pomysłem, a ja wyśmiałam ją. Babka prawie 60 lat i chce biegać? To ja 18stka i mi się nie chce..
-Mamo, ale my nie musimy biegać.-zaczął Michael, ale mama nie dała mu dokończyć
-Ty syneczku akurat powinieneś biegać, żeby zrzucić te sadełko. Ally może odpuścić, ze względu na ciąże..
-TAAAAK!-wrzasnęła siostra
-A ty Lilianno..
-Lily wystarczy
-Ty powinnaś biegać już o świcie.
-Mamo, ale ona jest tancerką i zdaje mi się, że sam taniec jej wystaczy
-Synuś nie przerywa się jak mama mówi, uczyłam cię prawda?-ohoo będzie źle
-Wiecie co, ja idę na górę powtórzę sobie, a potem pobiegnę do szkoły, dobrze?-rzuciłam pomysłem, bo już  miałam dość słuchania tej baby i jej pomysłów. Bieganie o świcie? Śmieszna jest, żeby mi się chciało. 

*SZKOŁA
Z pod domu zgarnęli mnie przyjaciele, więc mogłam spokojnie iść do szkoły i nie myśleć o Niallu, że zobaczę go dopiero w piątek. Będąc już na terenie szkoły podszedł do nas Mike, wiedziałam, że to nie wróżyło dobrze..
-Cześć dzieciaki-zaczął Mike, dzieciak sam się odezwał-chociaż Lily ty zachowujesz się jak dorosła.
-Dajmy sobie spokój z tym palantem-rzuciłam hasłem i minęliśmy go, ale on nie odpuścił
-Lily, mam pytanie, skoro wszystkich już facetów zaliczach to może wpadniesz do mnie w weekend, mam dom wolny..-powiedział, a we mnie aż się zagotowało. Miałam zamiar mu strzelić ale zrobił to za mnie Edy.. KRETYN
-Ej! Co tu się dzieje, wasza 3, Ed, Lily i Mike do mojego gabinetu natychmiast!-wrzasnęła dyrektorka. Pięknie jeszcze przez tego debila będę miała z Edym problemy. Gdy tylko wstał z ziemi rzuciłam groźnym spojrzeniem i ruszyłam do gabinetu. Niech sobie nie myśli, że jak przyjaciel mu strzelił to koniec. O nie.
----------------------------------------------------------
Teraz będzie mało takich śmiesznych momentów. Rozdział przyszły i poniedziałkowy może być lekko długi, bo muszę moją myśl zmieścić w 2 rozdziałach. Tak jak mówiłam kolejny jutro, ale wcześniej. Teraz nowu kończę rozdział i wychodzę i wracam późno. Ahh te wakacje :P 
Mam nadzieję, że mimo wszystko rozdział się podobał :)