---------------------------------
Rozdział 43
Gdy tylko zobaczyłam, że Niall stoi i przygląda się nam myślałam, że krew mnie zaleje. On po prostu przechodził sam siebie. Nie wiem o co mu chodzi, skoro dziewczyny powiedziały, że się myli i Kris nic nie knuje. Z każdym dniem myślę sobie po co on jest ze mną, skoro mi nie ufa, przynajmniej tak się zachowuje. Wyszłam przed szkołę wnerwiona jak nigdy, bo ileż można tłumaczyć chłopakowi, że może mi ufać i nie lgnę do każdego chłopaka!
-Kochanie przyjechałem po ciebie-mówił chłopak z uśmiechem
-Przyjechałeś? godzinę za szybko...
-tak? no popatrz jaki ja jestem nieogarnięty.-dalej brnął jakby nic się nie stało, udawał głupiego, myślał, że się nie domyślę o co mu chodzi
-długo tak będziesz udawał kretyna?
-czyli wiesz?-zapytał i złapał się za głowę
-nie jestem głupia, ale chyba zdążyłeś to zauważyć. Dam ci małe kazanie i nie radze ci go przerwać.-powiedziałam ze sztucznym uśmieszkiem, on wiedział, że to znaczy będzie źle-mój kochany, ile razy mam ci powiedzieć, że nigdy nie myślałam o zdradzie i nie myślę. Jeśli dalej będzie tak się zachowywał i wymyślał te debilne pomysły to stracisz coś na czym ci zależy, no chyba że chcesz. Powiedz, przynajmniej nie będziesz musiał się męczyć ze mną i nie skończyła-powiedziałam, bo chciał przerwać-jak skończę dam ci powiedzieć. Więc dochodząc do sedna sprawy radzę ci teraz zejść mi drogi i jechać do domu, do chłopaków, do fanów gdziekolwiek i nie pokazywać mi się jak na razie na oczy. Wkurzyłeś mnie, brawo. Mój chłopak zamiast mnie wspierać w tym trudnym okresie dla mnie to sam mnie dołuje, brawo. Nie ma co jesteś kochany. Chcesz coś dodać?-zapytałam, ale liczyłam, że nic nie odpowie. I tak jak myślałam nic nie miał mi do powiedzenia. Chyba nie sądził, że jestem do tego zdolna. Może teraz da mu to coś do myślenia. Myślę, że nie powiedziałam zbyt ostro czy coś, ale może dzięki temu opanuje się trochę.
-przepraszam.. Jestem gówniarzem, który jest cholernym zazdrośnikiem, trudno. Cześć, jeśli nie miałabyś nic przeciwko wpadnę do ciebie jutro przed wyjazdem, no chyba, że nie chcesz mnie widzieć?-zapytał ze łzami w oczach
-rób co chcesz, ostatnio i tak robisz co chcesz, nie ważne co powiem. Miłego dnia.
-Pa..
Ryczeć mi się chciało. Widok Nialla z łzami w oczach to był straszny widok, ale zasłużył na trochę ostrych słów. Przesadzał ostatnio, musi się opamiętać i zapamiętać, że jestem jego dziewczyną, dziewczyną, której może ufać. Nawet jak będzie na drugim końcu świata, nawet jak będą wszystkie gazety pisać o mnie, że niby jak z kimś. Jakoś chyba nigdy nie przywyknę do tego, że jestem w centrum zainteresowania, chyba bardziej podobało mi się, życie zanim poznałam chłopaków. Mogłam spokojnie wszędzie iść, spotykać się z przyjaciółmi, a teraz? Wszędzie widzą zdradzę, nawet moi przyjaciele..Gdyby nie ta pomoc Krisowi poszłabym do domu i miała wszystko w dupie. Może uda mi się wszystko szybciej skończyć i mieć wolny dzień. Umawialiśmy się, że po 3h będziemy ćwiczyć, a wychodzi, że całe popołudnie nam to zajmuję. Idąc w stronę sali wybiegł z niej Josh.
-Lily mam już dość patrzenia, jak z każdym kłócisz się o Krisa i Meg.-mówił dość szybko
-Uwierz, że ja też. Nikt nie rozumie, że to po prostu próba. Jak możesz wracajmy i dokończmy to co zaczęliśmy-mówiła i minęłam go i ruszyła do sali
-NIE!-krzyknął, odwróciłam się w jego stronę i pomału podeszłam do niego-Chodzi o to, że wszyscy mieli rację, tym razem to ty się myliłaś..
-słucham?! Możesz mówić jaśniej?!
-eh. Tak na prawdę choreografie na zaliczenie mamy przygotowaną. Kris wymyślił sobie, że dzięki temu może znowu coś z nim. Nie mogliśmy się sprzeciwić..
-Czekaj? Czyli mnie okłamaliście. Wiedzieliście wszyscy, że coś knuje?
-Ja tylko wiedziałem o tym. Nie mówiłem Niki, bo nie chciałem jej denerwować, a teraz nie mogę patrzeć, jak moim przyjaciołom niszczy się związek przez tego kretyna.
-Cudownie, nie mogłeś tak od razu?!-wydarłam się..-A co z Miki?
-Poprosił ją, żeby udawała, że jest chora, żeby on mógł z tobą tańczyć..-i po ty słowach już nic nie chciał mówić. Było mu tak głupio, że oszukał własną przyjaciółkę. Miałam mu za złe, bo przez niego kłóciłam się ze wszystkimi.
-Rewelacyjnie. Dziękuje ci przyjacielu. Nie ma co jesteś dobry.-powiedziałam sarkastycznie i skierowałam się sali. Gdy wszyscy zobaczyli mnie od razu ustawili się do próby. Nie miałam pomysłu jak upokorzyć Krisa, kretyna przez którego o mało co nie zerwałam z miłością mojego życia. Przecież jakbym zerwała z Niallem on by nie żył. Dlatego mu też postanowiłam wygarnąć. Podszedł do mnie i objął mnie w pasie tak jak miała zacząć się choreografia, ale odepchnęłam go od siebie i zaczęłam mówić:
-Jesteś palantem wiesz? Debilem, który sam już nie wie co ma robić. Małe dziecko, któremu trzeba od nowa pokazać życie. Co tak na mnie patrzysz jak na debila? Myślałeś, że się nie dowiem. Gratulacje pomysłu. Nie wiem jak mogłam być z takim kretynem jak ty. Jesteś... nawet nie znam słów, żeby wyrazić swoje myśli. Zniszczyłeś raz mi życie, a już drugi raz ci nie pozwolę. Widzisz, miałam do ciebie pewne zaufanie, że Meg jest ciebie warta, ale gówno, myliłam się. Wszyscy mieli rację, mówili mi, ale ja nic, wierzyłam chodź odrobinę, że zależy ci na zaliczeniu choreografii, ale się myliłam. Najwidoczniej jestem tą głupią dziewczyną, która wierzy, że ludzie się zmieniają. Teraz przez ciebie zmieniam się na gorszę, zanim ktoś poprosi mnie o pomoc zastanowię się czy warto i zapamiętaj, nie ważne co by się działo zapomnij o mojej pomocy. Nie radzę wysyłać nawet Josha, bo nie pomogę. Miałeś okazję pokazania raz, że się zmieniłeś, ale zawaliłeś. Na własne życzenie. Szkoda tylko, że twoi znajomi też na tym cierpią. Cześć powodzenia na zaliczeniu.-powiedziałam, wzięłam torbę i wyszłam z sali. Nie chciałam już z nikim rozmawiać. Tak się dać nabrać. Te wszystkie jego słowa, że potrzebuje pomocy, że jestem wspaniałą to były jednym wielkim kłamstwem. A to ja uważałam, że wszyscy na głowę upadli, że on coś knuje. A wyszło, że to ja mu niepotrzebnie zaufałam. Gdyby Josh nie powiedziałby mi tego, nie wiem do czego by doszło, co on planował. Nie potrzebnie tylko tak nagadałam Niallowi, miał prawo być zazdrosny. Jeszcze miał rację, żeby mu nie ufać. Zapatrzona w siebie dziewczyna, wiedząca wszystko najlepiej-ja. Ciekawe co teraz będzie. Niall i reszta wyjeżdżają jutro rano, a ja zostaję sama tu. Mam przyjaciół, rodzinę, ale to nie to samo co oni. Oni odmienili moje życie. Może nie zawsze na lepsze, ale są momenty przez które płaczę, bo cieszę się, że ich mam. Szkoda tylko, że nie zawsze ich słucham. Mam nauczkę na przyszłość.
*DOM
Gdy tylko weszłam do domu od razu usłyszałam głos.. Głos mamy Michaela. Nie przepadałam za nią, bo uważała się za najlepszą, za wszechwiedzącą, za panią domu. Wszystko musiało być tak jak ona chce. Umiała też nieźle dogryźć ludziom. Sam Michael za nią nie przepadał, ale to jego mama. Na szczęście wizyty robiła bardzo rzadko. Mieszkała w innej część Anglii i jak sama twierdziła, Londyn to nie miasto dla niej. Głupia kobieta. Gdy tylko weszłam w głąb domu i ją zobaczyłam wiedziałam, że będzie nie miło. Zapomniałam dodać, że ta baba czyta wszystko, więc na pewno zainteresowała się mną..
-Dzień dobry, a pani nie miała być jutro?-zapytałam z uśmiechem, być miła to postawa, chodź po dzisiejszym dniu ciężko jest. Najpierw kłótnia z Niallem potem z Krisem, jeszcze ona teraz
-Michael po mnie przyjechał i wyszło, że dzisiaj jestem. Twoja siostra powiedziała, że będzie miło jak przyjadę więc oto jestem-powiedziała gestykulując rękami-a tak poza tym bogate życie towarzyskie masz. Tyle chłopaków mieć ojojj ta dzisiejsza młodzież-zaczęła mówić, już miałam zaciśniętą pięść, ale Ally złapała mnie za rękę i przerwała wrednej małpie
-Same bzdury tam piszą, muszą jakoś się utrzymać, więc wymyślają. Lily jedynie jest z Niallem i tak będzie na zawsze..-mówiła siostra, ale te babsko jej przerwało
-Ale wygląda bardzo realistycznie i..-nie wytrzymałam wybychłam
-Nie jestem zdzirą, świat ze mnie robi kogoś kim nie jestem. Kocham Nialla tak samo jak pani syn kocha Ally, więc proszę odpuścić te zbędne komentarza. Jak ma pani do mnie jakieś pytanie proszę zadać. Może pierwsze z iloma facetami spałam co? Bo ostatnio taki artykuł był. A może kim jest Kris? Odpowiem pani, Kris to największy kretyn na świecie, była moja miłość i pomyłka życiowa. Coś jeszcze, bo były tysiące tych artykułów! Przepraszam, ale wychodzę, do widzenia.-krzyknęłam i wybiegłam z domu. Ally pewnie się załamała, nigdy nie widziała mnie w takim nerwie. Ale ileż mogę udawać i sztucznie się uśmiechać. Koniec z tym. Pewnie mama Michaela teraz mnie nienawidzi, ale mam to gdzieś, może w końcu ogarnie się i pewne sprawy zatrzyma dla siebie i przestanie plotkować. Poszłam sobie do restauracji, do piwnicy potańczyć. Tam schodził ze mnie nerw. Mogłam pokazać siebie i nikt mi nie mówił co jest źle, co robię źle. Bo w tańcu można pozwolić sobie na luksus bycia sobą. Dlatego moim największym marzeniem jest być tancerką, wyjechać gdzieś i studiować w najlepszej szkole tańca. Chodź moje wyniki ze szkoły nie są najlepsze i mogę sobie jedynie pomarzyć. Gdyby nie liczyły się te głupie przedmioty tylko sam taniec większe bym miała szanse dostania się na jakieś dobre studia, a tak dupa.
*
Wieczór. Nie sądziłam, że tak szybko zleci mi czas. Choreografia do flash moba była w połowie poprawiona. Już kiedyś mieliśmy ułożoną wystarczyło powtórzyć, ale jak mam dołka to lubię sobie pozmieniać. Wydaje mi się wtedy, że wtedy wychodzą lepsze choreografie.
-Lily.. mogę?-zapytała Niki niepewnie, stała na schodach i przyglądała mi się, nawet nie wiem od kiedy.
-Pewnie.
-Josh mi powiedział o dzisiejsze akcji. Przykro mi. Gdybym wiedziała powiedziałabym ci, wiesz o tym prawda?
-Pewnie Niki, powinnam was wszystkich przeprosić, ostrzegaliście mnie, a ja was nie posłuchałam. Gdybym was od początku słuchała nie doszło by do tego i nie pokłóciłabym się z Niallem..
-Właśnie Niall.. Był u mnie dzisiaj..
-Przesadziłam co?
-Moim zdaniem nie. Teraz dopiero uświadamia sobie, że traci to co jest dla niego najważniejsze czyli ciebie. Gdyby nie był tak cholernie zazdrosny nie ja bym tu siedziała tylko on. Siedzi u nas w domu jakbyś chciała z nim pogadać..
-Jakoś nie mam ochoty. Nie mam ochoty na nic. Jeszcze te babsko przyjechało.
-Babsko, mówisz o swojej mamie?
-nie.. o mamie Michaela. Rozumiesz, że ona wierzy plotkom i tym brukowcom. Czekaj.. jak to ona powiedziała.. a.. mam bogate życie towarzyskie.
-wow. co za.. dobra nie klnę. Nie chcę nic mówić, ale mega niespodziankę przyszykował dla ciebie Niall, zazdroszczę ci. Szkoda, że nie jedziesz z nami na cały wyjazd tylko na weekend.
-Może ja z Niallem potrzebujemy tej przerwy?
-Ale tylko teraz prawda?!-zrobiła przerażoną minę
-Jasne, coś czuję, że i tak nie ledwo co wytrzymam to rozstanie.
-Nie mów nic o rozstaniu, jak Niall do nas wpadł zapłakany bałam się, że zerwaliście, sama już miałam łzy w oczach!-powiedziała, a ja zachichotałam, nawet nie wiem czemu. Niki była strasznie zabawna, uwielbiałam ją-Pamiętasz jak się poznałyśmy?
-No.. uratowałam cię przed kretynem Mikem.
-Nie.. w tej kawiarence, co wpadłam z Joshem. No i wtedy powiedziałam mu, że nie chce z wami siedzieć, a on że kiedyś mu za to podziękuje. No i chyba powinnam, bo dzięki mu mam najlepszą przyjaciółkę na świecie. No oczywiście ty i Angel.-powiedziała i mnie przytuliła
-Przestań! Bo będę ryczeć!
-I tak już ryczałaś dzisiaj, więc trzeba się raz a porządniej się wypłakać.
-Ostatnio to ja chyba za wszystkie lata płaczę..
-CO?!
-Nic nic. Chodźmy do domu, późno jest. Rano i tak wyjeżdżasz.
-Masz mi natychmiast powiedzieć!
-Chodź do domu, bo zadzwonię po Zayna-zaszantażowałam ją, wiedziałam, że pójdzie, bo boi się go.
-Dobra idę-powiedziała z uśmiechem.
Można powiedzieć, że Niki poprawiła mi humor trochę. Ciekawe jak to będzie jak wyjadą. Przecież ja nie wytrzymam. Inna strefa czasowa. U mnie będzie dzień a u nich już noc. Może ten tydzień nie będzie taki zły jak mi się wydaje. No w końcu co może się stać w tydzień? Miło by było jeszcze, gdyby Niall przeszedł do mnie. Ale chyba to ja powinnam. Powinnam go przeprosić za wszystko, że mu nie wierzyłam w to, że Kris coś knuje. Może nie będzie na mnie taki zły?
*NOWY DZIEŃ
-Młoda damo, jakiś kolega do ciebie-usłyszałam głos. Ledwo co otworzyłam się w oczy i okazało się, że to mama Michaela, zrobiła mi pobudkę. Z trudem zwlokłam się z łóżka i zeszłam w piżamie na dół. Tam w salonie czekał na mnie Niall. Od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy. Nie spodziewałabym się, że przyjdzie.
-Cześć-powiedział i mnie przytulił
-Cześć, myślałam, że nie przyjdziesz.
-Wariatko nie wytrzymałbym gdyby nie pożegnał się z Tobą. Mam dla ciebie bilety. W piątek wieczorem masz wylot.
-Dziękuje.
-Nie ma za co. A tak ten no.. to co to za miła pani?
-Te wredne babsko to mama Michaela nie pytaj o więcej proszę.
-Nie zamierzam, dobrze, że syna ma fajnego chodź to dziwne, że z nią wytrzymał.
-Pewnie go całymi dniami nie było w domu, ale nie mówmy o tym. Chciałam cię przeprosić, miałeś rację co do Krisa, knuł coś, ale nie wiem co, w porę Josh mi powiedział.
-Wiem, Niki mi powiedziała. Nie jestem zły, miałaś prawo się wściekać na mnie. Gdybyś ty tak skradała się to był bym... nie to byłoby mi miło i wyglądało by to zabawnie.-zaczął się śmiać-ał!
-skończ. Ale obiecaj mi, że w tej Australii nie poznasz żadnej ładne dziewczyny
-Nie mam po co, bo najpiękniejsza dziewczyna stoi tuż przede mną-powiedział i cmoknął mnie w usta. To było tak miłe, że najchętniej nie wypuściłabym go z obięć i nie pozwoliłabym mu jechać tam. Ale to jego marzenie, więc nie mogę mu zabraniać spełniać marzeń.
-WITAJ KOCHANA RODZINKO!-wrzasnęła moja mama wchodząc do domu. Już przyjechała?! Coś czuję, że będzie wesoło z moją mama i Michaela.-nie uwierzycie, że jakiś kretyn stoi tu autokarem czy czymś i blokuje pół ulicy no ..o cześć Niall-powiedziała i ugryzła się w język, bo ten duży autokar był chłopaków-nie wiedziałam, że tu jesteś. Pewnie wasze to cudo.
-Rozumiem, już zaraz znikam, przyszedłem się pożegnać-powiedział chłopak i przywitał sie z moją mamą
-Jak pożegnać?!
-No mamy kilka koncertów w Australii. Ale Lily przyjeżdża w weekend więc nic straconego
-No moja damo, takiego faceta mieć to skarb. Zazdroszczę was. Ale nic, gdzie reszta?
-em.. Ally z Michaelem pewnie zaraz zejdą, a mama Michaela w kuchni robi królewskie śniadanie..
-kurczee szkoda, że nie mogę zostać-posmutniał Niall
-ja tam na twoim miejscu bym skakała z radości, ale dobra.-powiedziałam i przytuliłam sie do niego, bo zaraz miał jechać.
-Pa kochanie i do zobaczenia, przyjadę po ciebie na lotnisko.
-Okej. pa
Nie mogliśmy się rozstać. To chyba był pierwszy taki dłuższy jego wyjazd od kiedy jesteśmy parą. Nie wyobrażałam sobie jak ja wytrzymam tydzień czasu bez niego. Będzie mi brakowało tych jego awantur o chłopaków, jego śmiechu, jego wiecznego apatytu. Boże mówię jakby wyjeżdżał na pół roku.. Ale nie, będę na pewno tęskniła.
Reszta dnia minęła dość pozytywnie. Spędziłam go w gronie przyjaciół. Niki z Joshem, Angel z Harrym i chłopacy wyjechali i zostali mi tylko garstka przyjaciół. Dobre i to. Nie miałam ochoty spędzać czas w domu z rodziną, może gdyby nie było tam mamy Michaela było by lepiej. Słuchać jej głupich teorii doprowadziło by mnie znowu do wybuchu. Mogę uznać, że ten dzień z przyjaciółmi pozwolił mi chodź przez chwilę nie myśleć o chłopaku. Wieczorem pozwoliłam sobie wejść na twittera. Nie miałam ochoty pisać więc tylko czytałam i o dziwo było mało o mnie plotek. Pewnie gdybym coś napisała zaczął by się sajgon, wolałam siedzieć cicho w internecie i nie wprowadzać nie potrzebnego zamętu.
*PONIEDZIAŁEK
-Pobudka, piękny poranek, słoneczko świeci, szkoda dnia!!-krzyczała mama Michaela, p.Eva. Było po 5, miałam budzik nastawiony na 7.. Za chwilę poczułam jak ktoś ładuje mi się do łóżka, tym kimś była Ally
-Ally masz swoje łóżko..-powiedziała, a raczej wybęłkotałam
-Wiem, ale tam siedzi tam ta wiedźma. Rozumiesz, że mam na 12 do pracy.
-A ja na 8 do szkoły. A zamknęłaś na klucz chociaż?
-Nie.. szlag!
-kochani wstawać, szkoda dnia na sen. Prześpicie pół życia. W trumnie się wyśpicie, ruszać pupcie i korzystać z dnia-powiedziała p.Eva i wyszła. Ale dzięki niej odechciało mi się spać
-Długo te babsko tu zostaje, bo chciałabym się kiedyś wyspać!
-Nie wiem, ale chyba wynajmę hotel dla siebie, albo w restauracji się prześpię-mamrotała Ally, ale nie szykowała się aby opuścić łóżko
Wstałam, ogarnęłam się i zeszłam na śniadanie o 6 rano. Nie mam kompletnie pojęcia co mam robić o tej porze, skoro do szkoły mam na 8. Może chociaż pozwoli mi coś powtórzyć, albo wymyśliła jakieś atrakcje. Kiedy zeszłam na dół na wszystcy siedzieli głową opartą o stół. Wyglądali jakby dzień wcześniej balowali. Chociaż pewnie jak nie lepiej wyglądam. P.Eva nie oszczędziła nikogo, nawet mojej mamy.
-No to co, idziemy biegać? Poranny sport dobrze nam zrobi.-rzuciłam pomysłem, a ja wyśmiałam ją. Babka prawie 60 lat i chce biegać? To ja 18stka i mi się nie chce..
-Mamo, ale my nie musimy biegać.-zaczął Michael, ale mama nie dała mu dokończyć
-Ty syneczku akurat powinieneś biegać, żeby zrzucić te sadełko. Ally może odpuścić, ze względu na ciąże..
-TAAAAK!-wrzasnęła siostra
-A ty Lilianno..
-Lily wystarczy
-Ty powinnaś biegać już o świcie.
-Mamo, ale ona jest tancerką i zdaje mi się, że sam taniec jej wystaczy
-Synuś nie przerywa się jak mama mówi, uczyłam cię prawda?-ohoo będzie źle
-Wiecie co, ja idę na górę powtórzę sobie, a potem pobiegnę do szkoły, dobrze?-rzuciłam pomysłem, bo już miałam dość słuchania tej baby i jej pomysłów. Bieganie o świcie? Śmieszna jest, żeby mi się chciało.
*SZKOŁA
Z pod domu zgarnęli mnie przyjaciele, więc mogłam spokojnie iść do szkoły i nie myśleć o Niallu, że zobaczę go dopiero w piątek. Będąc już na terenie szkoły podszedł do nas Mike, wiedziałam, że to nie wróżyło dobrze..
-Cześć dzieciaki-zaczął Mike, dzieciak sam się odezwał-chociaż Lily ty zachowujesz się jak dorosła.
-Dajmy sobie spokój z tym palantem-rzuciłam hasłem i minęliśmy go, ale on nie odpuścił
-Lily, mam pytanie, skoro wszystkich już facetów zaliczach to może wpadniesz do mnie w weekend, mam dom wolny..-powiedział, a we mnie aż się zagotowało. Miałam zamiar mu strzelić ale zrobił to za mnie Edy.. KRETYN
-Ej! Co tu się dzieje, wasza 3, Ed, Lily i Mike do mojego gabinetu natychmiast!-wrzasnęła dyrektorka. Pięknie jeszcze przez tego debila będę miała z Edym problemy. Gdy tylko wstał z ziemi rzuciłam groźnym spojrzeniem i ruszyłam do gabinetu. Niech sobie nie myśli, że jak przyjaciel mu strzelił to koniec. O nie.
----------------------------------------------------------
Teraz będzie mało takich śmiesznych momentów. Rozdział przyszły i poniedziałkowy może być lekko długi, bo muszę moją myśl zmieścić w 2 rozdziałach. Tak jak mówiłam kolejny jutro, ale wcześniej. Teraz nowu kończę rozdział i wychodzę i wracam późno. Ahh te wakacje :P
Mam nadzieję, że mimo wszystko rozdział się podobał :)
o jaaa jaka emocjonująca końcówka! bardzo mi się podoba i czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńpewnie, że się podoba!
OdpowiedzUsuńKomentuję trochę spóźniona, ale po prostu brak czasu :p
Cieszę się że Lily się pogodziła z Niall'em :)
Mama Michaela XD Co za wiedźma, współczuję im ;D
Dobra, jeszcze do końca się nie obudziłam (ach te wakacje ;p) więc jakoś kiepsko mi idzie pisanie tego komentarza, dlatego dodam tylko, że jak zawsze rozdział cudowny i czekam na następny :) <3 Xxx
wow, nieźle Lily pojechała.xD Lubię ją za to, należało się im. Rodzice, genialni ahhaha, ale mama Michaela zwycięża. Strasznie podobała mi się rozmowa z Niki oooo <3 Końcówka z tym Mikem grrr FRAJER! Ciekawe za co oni do dyrektorki.. ;c Czekam już kochana. KAMILA
OdpowiedzUsuńŚwietna końcówka. Jeszcze raz powiem, że uwielbiam Ally <3 I uwielbiam Nialla <3 i Uwielbiam to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńTrochę opóźniona jestem hahah muszę tylko powiedzieć, że zgadzam się, ze wszystkimi komentarzami <3 UWIELBIAM WSZYSTKICH, brawo dla Lily, w końcu mówi co myśli!:D Mama Michaela... hahahahahah szurnięta, ale pozytywnie.:D
OdpowiedzUsuń