----------------------------------------------------
Rozdział 44
Wiedziałam, że wizyta u p.dyrektor nie będzie czymś miłym. Miałam ochotę odwrócić się do Mike i strzelić mu za to co powiedział. Czy moje życie ma tak wyglądać, że nawet ludzie, że szkoły będą gadać takie bzdury? Bzdury bzdurami, ale mimo to boli to. Wiedziałam, że on jest kretynem, ale nie sądziłam, że może posunąć się tak daleko. Dyrektorka kazała zostać Mike'owi chwile na korytarzu,a do gabinetu poprosiła tylko mnie i Eda, właściwie za co, to nie wiem. On stanął w mojej obronie więc jemu nie należy się kara..
-Przepraszam pani dyrektor, ja nie chciałem, ale on oferował Lily coś... nie mogłem tak tego olać- zaczął tłumaczyć się Ed
-On mówi prawdę, proszę go oszczędzić.-prosiłam dyrektorkę
-Wiem wszystko. Także wiem jaki jest Mike, bez postawy by nie oberwał. Mam inną sprawę. Jak zapewne wiecie ostatnio dość sporo czasu przyglądałam wam się, w sensie uczniom. Nasza szkoła dostała rewelacyjną propozycje dla 2 uczniów. Jest możliwość wyjechania do Ameryki do szkoły. Muszą to być uczniowie dobrzy, wiecie, żebyśmy sobie złej opinii nie wyrobili..-zaczęła, ale po słowach szkoła w Ameryce wyłączyłam się. Moim największym marzeniem, była nauka w prestiżowej szkole tańca. Tam bym miała możliwość na wybicie, nauczenie się do perfekcji wszystkich stylów tańca, coś wspaniałego, że akurat tą propozycje składa nam. Jakbym śniła.-... i jak był tu dyrektor z Ameryki na zaliczeniach semestralnych to stwierdził, że 2 uczniów może przyjąć.
-Ale, że my mamy jechać?-zapytałam zdziwiona
-Słuchałaś mnie Lily w ogóle?
-Tak, tak. Po prostu ciężko mi w to uwierzyć..
-A co z zaliczeniami, flash mob, zaliczenie na koniec roku no i nasza kara..--zaczął Edy
-Dlatego pytałam was co i jak, ale wy tak przekładacie to, że pożal się boże. Ale ustaliłam z waszą nauczycielką, że skoro tam będziecie, będziecie mieli swoje zaliczenie. Macie czas do środy podjąć decyzje w innym przypadku, będę musiała kogoś innego znaleźć.
Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Możliwość nauki w Ameryce. Coś pięknego. Spełnienie moich marzeń, ale.. no właśnie, jest ale. Zostawimy grupę w najgorszym czasie, bo najwięcej wtedy pracy jest i Niall.. Kurczę, serio trzeba to porządnie przemyśleć. Kiedy wyszliśmy z jej gabinetu nie mogliśmy słów wydusić siebie, byliśmy tacy podekscytowani.
-Nie wierzę... to chyba sen. Przywaliłem kretynowi, a dostałem taką propozycję wow-mówił Edy
-Nic nie mów. Chciało by się pojechać tylko co z grupą, co z ..
-Co z Niallem. Wiem, że go kochasz i ciężko będzie, dlatego pozwalam ci zdecydować co z wyjazdem. Mi to tak na prawdę mocno nie robi, po prostu dobra okazja do nauki. Ale wiem, że podejmiesz słuszną decyzję, w końcu grupa bez nas zginie, albo nie spełnimy swoich marzeń. Trudna decyzja
-Dzięki Edy, nie ma co pomogłeś jak cholera..A ty co? Też masz dziewczynę, byś musiał ją zostawić.
-Zerwaliśmy kilka dni temu..
-CO?!
-Nie chciałem się chwalić bo nie ma czym.. wyprowadziła się i koniec.
-Przykro mi..
-Przestań, są tego plusy, mogę teraz spokojnie żyć, bawić się i nie słuchać tych jej ciągłych podejrzeń o zdradach i tam wiesz..
-Wiem coś o tym. Niall jest taki sam. Nom stop widzi zdradzę..
-To witaj w klubie, albo nie, bo ja już jestem WOLNY-przeliterował ostatni słowo
Cudownie, teraz ode mnie zależy wszystko. Jeśli pojadę spełnię swoje największe marzenie, będę miała możliwość nauki z najlepszymi choreografami, no, ale zostawię grupę na pastwę losu, zostawię Nialla, zostawię rodzinę, przyjaciół. Jeśli za to zostaniemy, Ed ze mną nie spełni swoich marzeń, ale będę miała przy sobie Nialla. Strasznie trudna decyzja i czas do środy. Nie wiem kompletnie co o tym wszystkim myśleć. Przecież jak Niall sie dowie, to załamie się i zacznie ściemniać, że mam jechać, bo trzeba spełniać swoje marzenia, bo przecież nie powie, zostań ze mną. Sama mu każę chodzić do fanów, zostawać dłużej po koncertach, nawet jak mówi, że nie pójdzie na wywiad, a wpadnie do mnie to mu na to nie pozwalam. Jezu, jakie ciężkie życie. Tak i tak będzie źle..
*PO SZKOLE
Caluśki dzień w szkole myślałam o tym wyjeździe. Oczywiście wszyscy nam gratulowali i takie tam, tylko szkoda, że nie wiem co mam robić. Wychodząc ze szkoły od razu dostałam telefon od Nialla, mam nadzieję, że nic nie wie..
-Hallooo? No cześć kochanie.
-Liluś, nie wiesz nawet jak tęsknie za tobą. Pustka kompletna..-mówił, fajnie było usłyszeć jego głos
-Też tęsknię. Ale jeszcze trochę i się widzimy.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, niespodzianka dla ciebie prawie gotowa.
-Przestań już z tą niespodzianką. Wystarczysz mi ty.
-Wiem wiem. A jeszcze jedno.-powiedział już dość smutno-widziałem artykuł.. nie przejmuj się
-Nie zdążyłam go jeszcze zobaczyć, ale pewnie p.Eva zda mi relacje.. a co tam jest.
-eee..-jąkał się
-no mów..
-napisali wszystkich chłopaków i stwierdzili, że z każdym idziesz do łóżka i takie tam wiesz..
-a to wiesz już skąd Mike wziął takie propozycje.-powiedziałam sobie pod nosem
-jakie propozycje?! Lily, jeden słowo, a jestem u ciebie, nie ważne że dzisiaj mamy koncert.
-NIALL! Nic, wszystko w porządku. Nie waż się przyjeżdżać, bo zabiję, serio.
-LILY!!-ktoś krzyczał za mną...był to Ed
-Kochanie jak muszę kończyć, pogadamy później co?
-dobrze.. kocham cię i nie spróbuj mi nie przyjechać
-tak tak. pa, buziak
-dziewczyno, gdzie ty tak pędzisz-podbiegł do mnie zdyszany przyjaciel
-sama nie wiem. Coś się stało?
-byłem jeszcze u dyrektorki spytać się o szczegóły nie? I mówi, że jak podejmiemy decyzję, to w piątek mamy wylot.-po tych słowach zatrzymałam się i nie mogła wydusić z siebie słowa..-Lily.. coś się stało?
-W ten piątek.?!
-No tak. A co?
-kur..w piątek miałam do Nialla pojechać do Australii.-powiedziałam i złapałam się za głowę, kolejny powód dlaczego nie mogę jechać. Obiecałam mu, że będę, jeszcze ta niespodzianka..
-ups.. nie wiem co mam powiedzieć. To może powiedźmy jej, że niestety nie możemy jechać i już
-a twoje marzenie?
-trudno, mam ich wiele, mam jeszcze przed sobą kilkanaście lat życia, może jeszcze uda mi się spełnić.
-wiesz co, nie mówmy jeszcze. Powiemy w środę ok?
-To ty się jeszcze zastanawiasz?!-zrobił zdziwioną minę
-chodzi o nasze marzenie prawda? Właśnie, więc.
-Ok, rób co chcesz, tylko zrób tak abyś nie żałowała tej decyzji.
-nie ważne co zrobię i tak będę więc.. Gorzej być nie może już nie?
-no chyba-powiedział z uśmiechem.
Przyjaciel odprowadził mnie wieczorem do domu, bo stwierdziłam, że jak mam iść do domu i słuchać p.Evy i jej głupot to wole w ogóle nie wracać do domu. Na szczęście Ed chętnie zgodził się na spędzenie ze mną dnia. Było fajnie nie powiem, że nie, spacer, lody, kino. Czułam się jak dawniej. Teraz jak idę gdzieś z nim to co chwile są fani. Dopiero w domu zdałam sobie sprawę, że ten dzień z Edy'im, może być złym pomysłem, ponieważ Niall na drugi końcu świata, a ja tu spędzam miło czas z kolegą. Ja i Edy wiemy, że to zwykły przyjacielski spacer, ale inni ludzie nie. Gdy tylko weszłam do domu zostałam zbombardowana przez mamę Michaela jakimiś głupimi domysłami jej:
-Młoda damo, twój chłopak wyjechał, a ty już się zabawiasz z innym-rzuciła w moją stronę
-to mój przyjaciel
-Poprzedni też byli twoimi przyjaciółmi, a skończyło się inaczej.
-MAMO!-wrzasnął Michael.
-Co mamo, mamo.. Skoro dziewczyna nie chce być na pierwszych stronach gazet musi unikać takich rzeczy.
-A co mam zerwać kontakt z przyjaciółmi, iść do szkoły dla dziewczyn, chodź nie, bo wtedy uważali mnie za lesbijkę..Wie pani co, może pani nie wtrącać się w nie swoje sprawy. Dziękuje, że pani się mną tak interesuje, ale jednak wydaje mi się, że dam sobie sama radę.
No po prostu nienawidziłam tej kobiety. Wcześniej też była wredna, ale teraz to demon w nią wstąpił. Nawet odechciało mi się jeść wspólnie z nimi kolacji, dlatego poszłam od razu po tej małej sprzeczce do swojego pokoju. Tam weszłam sobie na lapka i oczywiście facebook i twitter. Cały twitter zawalony dzisiejszym artykułem.. Znowu zaczęły się na mnie pociski. Patrzałam tylko na ekran i dziwiłam się jak ludzie mogą wierzyć we wszystko co tam jest napisane. Także szalał kolejny temat, dzisiejszy dzień z Edy'im. Nie długo chyba nie będę mogła wychodzić z nikim... I właśnie dlatego zastanawiam się czy nie wyjechać, może odpoczęłabym od tego wszystkiego. Tylko szkoda przyjaciół i rodziny, ale jak ma tak być, że przeze mnie się kłócą inni i o mało co nie zrywają ze sobą to serio wolę wyjechać.
*
Kolejny ciężki dzień minął. Trzeba było zmierzyć się z kolejnym atakiem fanów. Fani zrobili mi raport z kim byłam i z kim teraz 'świruje' i ile osób przeze mnie prawo zerwało Liam z Dani, Harry z Angel, Kris z Meg, ale nikt nie widzi ile wszystkim pomogłam. Dlatego od rana już miałam dołka, nawet przed Niallem udawałam, że wszystko jest w porządku, chodź i tak wczoraj wieczorem zrobił mi małą awanturkę, że nie podoba mu się to, że spędzam cały dzień z Edym. To tak samo mogłabym powiedzieć, że nie podoba mi się, że spędzam tyle czasu z fanami, ale nie powiem. Ale przeprosił mnie i stwierdził, że Edy to spoko koleś. No, ale musiał i tak zrobić aferę, jak to Niall. Miałam tego dnia po prostu dosyć. Za to przychodząc do domu czekała mnie niespodzianka. Wchodząc do domu Ally z Michaelem lekko się kłócili, chyba bo mówili dość głośno, a nie chciałam przerywać..
-Nie uwierzysz co ci pieprzeni sąsiedzi wygadują!-mówiła Ally, stałam za ścianą i słuchałam
-Kochanie, ale spokojnie, wiesz, że w ciąży nie możesz się denerwować..
-Czy ty mnie słuchasz?! Wiesz co oni powiedzieli? Że Lily to suka, że nie podoba się im, że taka osoba tutaj mieszka.. A wiesz co dodali jak już zaczęłam się z nimi kłócić?! Że ona musi brać od kogoś przykład i może to ja ją tego nauczyłam i może też te dziecko nie jest twoje!-powiedziała Ally i wybuchłam płaczem, nie mogłam tego słuchać, wybiegłam przed dom i sama się rozryczałam. Jak ludzie mogą być tak podli? Jeszcze wciągają w to wszystko moją rodzinę. Wystarczy, że ja nie mam tu życia. Mogłam się spodziewać, że na zebraniu dzielnicy ten temat się naruszy, w końcu tacy plotkarze tu mieszkają.. Ale czemu winna jest Ally?! Jak oni śmieli powiedzieć, że to dziecko nie jest Michaela. Kiedy tak ryczałam podszedł do mnie Peter sąsiad obok, młody chłopak..
-Słuchaj.. przepraszam cię za moją mamę, to ona najwięcej mówiła..-mówił chłopak, próbował mnie pocieszyć, mimo że miał matkę głupią, on sam był fajny, bardzo sympatyczny
-Czym ja sobie na to zasłużyłam, kiedy w końcu jestem szczęśliwa, mam wspaniałego chłopaka, życie mi się układa, to próbują mi to wszyscy zniszczyć, a co najgorsze niszczą też życie moim przyjaciołom i rodzinie-mówiła becząc
-wiem, ludzie są podli. Zazdroszczą ci, że masz lepsze życie od nich i tyle, ale nie możesz się poddawać, nie teraz, przecież już tyle przeszłaś..
-Może czas się poddać, bo najwidoczniej nigdy nie wygram..
-Daj trochę czasu
-Ale ileż można, mam do starości czekać? Chodź wtedy będzie, że ktoś umarł przeze mnie..
-To co zamierzasz?
-Nie wiem, może wyjadę do tych pieprzonych stanów i zniknę z życia wszystkim.
-A co z Niallem?
-Myślisz, że on przeze mnie nie cierpi? Jak czyta to wszystko o mnie, jak nie którzy wyzywają go, że jest ze mną..
-Zadzwoń może do niego?
-O nie! Przecież on przyjedzie tu..
-No i..?
-No i to, że ma tam koncerty, a jego marzeniem jest to, żeby śpiewać, nie mogę mu tego odbierać, bo ja nie radzę sobie z życiem.
-Coś mi się wydaje, że jego marzeniem jest to, żeby ty była szczęśliwa i..
-PETER DO DOMU, BO TA ZDZIRA I CIEBIE WYKORZYSTA I ZOSTAWI!!-darła się mama chłopaka.. odwróciłam głowę w drugą stronę i łzy same leciały mi po policzku. Nawet już nie miałam ochoty uśmiechać się..
-i.. zastanów się porządnie zanim podejmiesz decyzje, bez sensu, żebyś psuła sobie życie. Cześć i nie przejmuj się moją mamą, nie długą się wyprowadza więc jedej wariatki mnie-powiedział z uśmiechem i ruszył w kierunku domu. Pewnie nie chciał, żeby ona tu przyszła, więc dlatego poszła. Zostałam znowu sama, jak ten palec. Siedziałam na tym ganku i ryczałam. Nigdy nie myślałam, że ludzie mogą być aż tak podli.. Chyba jednak serio zdecyduje się na ten wyjazd, może przynajmniej inni odczepią się od moich najbliższych.
*
Po kilku godzinach siedzeniu na ganku i ryczenia wróciła mama do domu. Nie wiedziała co się stało, gdy jej opowiedziałam wszystko, dosłownie wszystko załamała się. Wiedziała, że jest źle, ale nie sądziła, że aż tak. Zaproponowała mi na jakiś czas przyjechać do niej, ale jakoś nie chciałam..
-Kochanie, a co z tą Ameryką?-zapytała mnie
-Nie wiem. Chciałabym wyjechać, bo to moje marzenie i może odpoczęłabym tam od wszystkiego, ale z drugiej strony zostawić wszystko?
-Wiesz, czasem trzeba rzucić wszystko, aby spełnić marzenie i w końcu być szczęśliwi. Ale patrz z drugiej strony, jak wyjedziesz Niall ci nie ucieknie, przyjaciele zostaną więc..
-No niby tak, ale jak mam być z Niallem? Ciężko tak będzie.
-Nikt nie powiedział, że w życiu jest łatwo i sama widzisz. Trzeba w życiu podejmować decyzje i zazwyczaj jest tak, że nie ważne jakbyś nie zrobiła to zawsze będzie coś co będzie próbowało cię zatrzymać.
-Ale ile ludzi bym uszczęśliwiła jakbym wyjechała, no i może Niall znajdzie sobie kogoś lepszego, kogoś kogo fani polubią.
-O nie moja droga, tak nie może myśleć, Niall cię kocha, on wie o tym wyjeździe?
-Nie.. ale wiem, że chciałby żebym pojechała, ale wiem, że wtedy by cierpiał..
-Ale jak zostaniesz to ty będzie tu cierpieć,
-Czyli mam wyjechać?
-Tego nie mogę ci powiedzieć, ale nie ważne co zrobisz będzie cię wspierać. Wiesz co? Już od małego pamiętam, że jak usłyszałaś gdzieś muzykę to tańczyłaś. To było takie zabawne
-Najwidoczniej od małego wiedziałam co chce robić.
-A wiesz co powiedziałaś gdy miałaś 8 lat?
-nie wiem..
-wyjadę do Ameryki i zostanę najlepszą tancerką na świecie.-powiedziała, a ja zaśmiałam się. Dziwne, że już jako dziecko miałam takie marzenie.
-Dzięki mamo
-Nie ma za co.
Chyba potrzebowałam takiej rozmowy, ale.. dalej nie byłam pewna czy wyjechać czy nie. Po włączeniu sobie jakiegoś występu chłopaków myślałam. Może serio będzie lepiej jak wyjadę, właściwie.. w życiu trzeba podejmować i złe decyzje, może w końcu czas aby źle coś zrobiła.. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do Edy'iego
-Edy? Chce jechać do Ameryki, ale pod jednym warunkiem, NIKOMU nie mów, że wyjeżdżamy, Niall nie może się dowiedzieć... nie wiem właściwie.. tak będzie lepiej... wiem, wiem, ale nie wiem już co robię dobrze, a co nie.. Widzimy się jutro w szkole. Cześć
Uf, podjęłam ciężką decyzję, wyjeżdżam. Jak mam uszczęśliwić dużo ludzi to lepiej. Teraz może przeze mnie nie będą cierpieć najbliżsi. Na Ally nie będzie plotek, a na chłopaków nie będzie, że każdy do mnie zarywa. Skończą się kłótnie, skończy się wszystko..
*
Środa. Nikomu nie powiedziałam, że wyjeżdżam, nikt też nawet nie pytał. Nawet Ally nie mówiłam, bo wiedziałam, że zaraz zadzwoni do Nialla lub coś, a co najgorsze zacznie panikować, a dla dziecka to nie dobrze. Wolałam zatrzymać tą decyzję dla siebie. Pani dyrektor się ucieszyła, bo jak twierdziła, byliśmy jedną z najlepszych par tanecznych w szkole. Szkoda tylko że moje życie nie jest najlepsze.. Po lekcjach brałam Edy'iego i tańczyliśmy w piwnicy. Ratowaliśmy przyjaciół przed klęską. Nagraliśmy dla nich 2 układy, jeden na flash moba, 2 z choreografią karną. Chciałam, aby zrobili to jak najlepiej.. Chodź i tak jak Angel dowie się, że zostawiłam ich załamie się, a nie chce już mówić o Niallu, chyba najbardziej mi go szkoda. Nie powiedziałam mu, bo rzucił by wszystko i przyjechał, a nie chce tego. Wiem, głupie podejście, ale co zrobić. Czas na zmianę życiową, oby na lepszą.
---------------------------------------------------------
W jutrzejszym rozdziale będzie pożegnania głównie. Trochę smutny będzie koniec, ale co zrobić. Miał być dłuższy rozdział, ale wyszło jak wyszło. Jutro przed 14, albo wieczorkiem będzie rozdział. A wtorek wylot do Londynu <3
CO?! Ona nie może wyjechać! JEZUU.. TO JEST STRASZNE.. NIE SPODZIEWAŁABYM SIĘ TEGO.. mam nadzieję, że może Niall coś zrobi. Co za pieprzeni ludzie grrr.. biedna Lily, ale niech tego nie robi.. :c Ryczę! KAMILA
OdpowiedzUsuńJA bym chciała, żeby Lily wyjechała i żeby chłopaki tez wyjechali np. na trase koncertowa po Ameryce ;)
OdpowiedzUsuń... No chyba to żart, że ona wyjedzie.. przecież, ona nie może ich tak zostawić :/ Kurcze.. ale się porobiło.. Ale może powie Niallowi <3 Nie wiem co dodać, ale wow, kocha te opowiadania xx
OdpowiedzUsuń